czwartek, 30 maja 2013

~Rozdz 36.


                            "OD AUTORKI: PRZECZYTAJ INFO. POD ROZDZIAŁEM"
~ ... w środku co prawda zastałam Liama, ale nie samego. Leżał pół nagi na jakiejś dziewczynie
    o bujnych, kręconych włosach, która jak dostrzegłam kątem oka- nie pozostała mu dłużna i
    też  pozbyła  się  swojej  górnej części garderoby .  Speszona tym widokiem oraz faktem ,  że
    przerwałam im w tak intymnej sytuacji,opuściłam czym prędzej pomieszczenie zatrzaskując
    z  głośnym  hukiem  drzwi.  Było  to  jednak  błędem,  gdyż  najprawdopodobniej  w  tamtym
    momencie zorientowali się,  że ktoś wszedł do środka przyłapując ich zarazem na "gorącym
    uczynku"..
    Głęboko  oddychając  oparłam  się  plecami  o  zlodowaciałą  ścianę.  Moje  policzki płonęły
    gorącym  żarem  i  niewątpliwie  przypominałam  w owej chwili krwistoczerwone usta Emm
    zawsze wtedy,gdy użyje swojej unikalnej szminki.Dobre porównanie.Przeczesałam palcami
    włosy  starając  się  jednocześnie  uporządkować  wszystkie myśli  i nieco uspokoić. Jeszcze
    nigdy  nic  podobnego  do  tego  co  miało  miejsce  dosłownie  parę  sekund  wstecz,  nie
    przytrafiło  się  mojej  osobie. NIGDY. Nie było mi chyba dane przywrócić się do porządku
    dziennego i dojść  do ładu,  gdyż po  chwili z "przeklętego" pokoju wybiegł Payne dopinając
    ostatni  guzik koszuli. Odkaszlnął  po czym stanął naprzeciwko  mnie. Nie  mogłam spojrzeć
    mu w oczy, ponieważ wstyd zawładnął nad wszystkim.
 - Dobra  więc  - ja  nic  nie widziałam..to się w  ogóle nie  zdarzyło -  oznajmiłam  łamiącym się
    głosem co dało bardzo dobrze się wyczuć po cholernym jąkaniu.
 - Jessica jest dobrze, gdybym wiedział ...
 - Nie.To moja wina,przecież od czego są drzwi?Jak można się tak bez niczego wbić do czyjejś
    sypialni.  Przepraszam -  przerwałam  mu, by  wyrzucić z  siebie  niemalże  na  jednym  tchu
    potok słów,które chciały wydostać się na zewnątrz z "moich myśli". Spuściłam głowę w dół
    zstępując  z  nogi na nogę. Szczerze?  Spodziewałam się  innej  reakcji.  Jakiejkolwiek  złości,
    gniewu... a  tu nic?  Najwidoczniej Daddy nie miał ochoty na kłótnie, zresztą on praktycznie
    zawsze  był  przeciwny  sprzeczkom..  Po niedługiej chwili  chłopak  złapał mój  podbródek i
    podniósł  go delikatnie  do  góry powodując, że w końcu się przełamałam i spojrzałam mu w
    oczy. Oto  najwyraźniej  musiało  chodzić, gdyż  ten kiwnął naraz  porozumiewawczo głową.
    Poczułam , iż na moje poliki powtórnie wpłynął rumieniec.
 - Okej, to może  zapomnijmy o tym całym zajściu i nie miejmy do  siebie  pretensji.. co o tym
    sądzisz? - zapytał na co mimowolnie przytaknęłam.
 - Zaraz  do  Was ...  bo  przewiduję  że  Niall też  jest -  zaczął  oczekując  najprawdopodobniej
    mojej odpowiedzi.  Dałam mu więc do zrozumienia że  "tak"  na co ten tylko się uśmiechnął
    i kontynuował.
 - Tak więc za pięć minut do Was zejdziemy. Przedstawię ci JĄ -  podkreślił ostatnie słowo by
    następnie  wyżej  unieść kąciki ust,  tworząc  zarazem  szczery jak  i pełen  radości  oraz
    tajemniczości SMILE.Po dosłownie kilku sekundach zniknął mi z pola widzenia za drzwiami
    wykonanymi z "ozdobnego" drewna , prowadzącymi do jego pokoju.
    Odetchnęłam z  ulgą iż nie musiałam dłużej stawiać z nim  "sam na sam"  czoła, gdyż pomimo
    tego  że  zaproponował  byśmy  nie  wracali już  do tej  sprawy -  było  mi  wciąż  głupio.
    Oparłam  się powtórnie o zimną  ścianę z zamiarem uspokojenia  szalonego łomotania serca.
    Gdy  to  wreszcie  nastąpiło ..  mozolnym  krokiem udałam się na  dół, gdzie  zastałam  Nialla
    siedzącego  na  kanapie  z  ogromną  miską  na  kolanach  a  jej  środek  wypełniały  tłuste,
    niezdrowe chipsy.  Przewróciłam oczami.  Ostatnio  ciągle  albo żywił  się fast-foodami albo
   był częstym gościem w Nando's. Podczas mojej nieobecności,  przyznam- trochę go                    
    zaniedbałam,  ale  kiedy  nareszcie  wróciłam  postanowiłam  nieco  zmienić  mu  jadłospis.
    Zajęłam  miejsce  obok  niego  patrząc  nie  lada  z  obrzydzeniem  na  to,  jak  pożerał  owe
    świństwo.
 - Coś się stało?Słyszałem jakieś krzyki-odezwał się z pełną buzią na co kompletnie załamałam
    ręce. Oczywiście -  Niall  jest  czuły ,  romantyczny  i  wiem  że  mnie  kocha,  lecz w tamtym
    momencie w  ogóle go  nie  poznawałam.  Swoim zachowaniem przypominał mówiąc prosto
    i po"chłopsku" - świnię.
 - Miło ,że pofatygowałeś się by sprawdzić czy aby na pewno wszystko jest w porządku -               
    wycedziłam  przez  zęby z  udawanym  uśmiechem  na  twarzy  po  czym  odwróciłam  głowę 
     w  stronę  telewizora  nie  mogąc  dłużej  patrzeć  na  osobnika  pożerającego  spore   ilości 
    pieczonych  ziemniaków  w  tak  nienaturalny  sposób.  Próbowałam  więc za  wszelką  cenę
    skupić się na owym meczu transmitowanym na żywo. Blondyn zauważywszy moją  reakcję
    odłożył naczynie na szklany stolik będący obok a następnie przysunął się bliżej powodując
    że "strefa bezpieczeństwa" między nami zmniejszyła się niemalże do maksimum.
 - Jess nie gniewaj się, ja Cię przepraszam.  Po prostu jestem  zmęczony , Paul ciągle  wywiera 
    na nas presję jeszcze ten dzisiejszy wywiad.
 - Ale ...
 - Wiem, wiem  że nie powinienem  był sprawić  by to wszystko  odbijało się na Tobie, dlatego
    po raz kolejny ..Przepraszam - powiedział  odwracając mnie w  swoją  stronę a kilka sekund
    później  ułożył wygodnie  głowę  w  zagłębieniu  mojej szyi,  delikatnie  ją  całując. Wyraźnie
    wyczuwałam jego  ciepły oddech,  który  spowodował  że  przez  ciało  przepłynął mi  ciepły
    prąd.
 - Kocham Cię - wyszeptał  wprost  do ucha  przygryzając  subtelnie płatek,  na  co  moje ciało 
    dostało kolejną  dawkę  przyjemnych dreszczy.  Odpowiedziałam  mu  jedynie  tym  samym
    zapominając jednocześnie o złości i zniesmaczeniu,które dosłownie parę sekund temu mną
    dominowały. Horan .. Horan ..  niemalże  zawsze znajdywał  sposób by  przysłowiowo mnie
    "udobruchać". O ironio ....
    Pieściliśmy  nawzajem  swoje  podniebienia, kiedy zorientowaliśmy  się, że  nie   byliśmy  w 
    pomieszczeniu  sami. Oderwałam  się  od  chłopaka  reagując  tym  samym  na  chrząknięcie 
    Daddy'ego.Zapewne w tamtej chwili  moje policzki przybrały powtórnie  barwę pudrowego
    różu. 
 - Siemasz Wam.. Jess obiecałem  Ci  kogoś  przedstawić - zaczął  Liam  a ja  spojrzałam  w  ich 
    stronę.  Wreszcie   mogłam  zobaczyć  " w  całej  okazałości "  dziewczynę,  którą  niedawno 
    zastałam z Paynem w jego pokoju.Od razy stwierdziłam że była w stu procentach ładniejsza
    ode mnie.Jej kręcone, ciemne włosy wirowały lekko w powietrzu okalając zarazem smukłą
    twarz dotąd nieznajomej  mi osoby. Gdy  tylko dostrzegłam płaski  jak i  lekko  umięśniony
    brzuch oraz smukłe, długie  nogi przeszło mi przez myśl , że dziewczyna  musiała  uprawiać
    jakiś sport.  Aż takiej idealnej figury nie ma się ot tak o . Przyznam, trochę jej zazdrościłam
    i miałam kompleksy, choć nie zaliczam siebie do jakiegoś wybryku natury. Po kurczowym 
    jak i dokładnym przeanalizowaniu brunetki postanowiłam się wreszcie przywitać.Wstałam
   więc z kanapy, która wbrew pozorom okazała się bardzo wygodna i podeszłam  bliżej.....to
   samo uczynił Niall robiąc od razu "Misia" z Liamem. 
 - To jest Danielle moja dziewczyna..A to Jessica .. partnerka tego o tutaj -  zaśmiał się Payne
   wskazując kolejno osoby,które w danym momencie"przedstawiał".Rzecz jasna-Irlandczyk
   i owa  Dann  znali  się  już  wcześniej,  toteż  dziewczyna  była  przyzwyczajona  do  częstych 
    przedrzeźniań się chłopców.
 - Cześć - powiedziałam nieśmiało do  brunetki  stając bliżej niej i  wyciągając  prawą rękę.  W 
    tamtym momencie również śmiało mogłam powiedzieć iż owa pani Peazer przerastała mnie
    o kilka centymetrów.
 - Hej - rzuciła bardziej śmielej po czym z uśmiechem na twarzy uścisnęła  moją d łoń. Wtedy 
    wiedziałam  już  dobrze,  że  jest  ona   naprawdę  w  porządku  i  nie  będzie  z   nią  żadnych 
    nieprzyjemnych sytuacji ,coś typu "Jestem od Ciebie lepsza, nie  wchodź mi w drogę".  Po 
    nieco krępującym  przywitaniu  z  kręcono  włosom pięknością przyszedł czas na Liama  z 
    którym jakby nie patrzeć  również  nie  zamieniałam  słowa,  pomijając  maluśki  incydent.
   Starałam się o tym zapomnieć.. Podeszłam  więc  do  chłopaka  by następnie mocno się do 
    niego przytulić. 
 - Witaj z powrotem - usłyszałam cichy głos na co zachichotałam i poklepałam go po plecach.
    W  pewnej  chwili  zorientowałam  się  że  ten  uścisk  trwał za  długo, o  wiele  za  długo. Gdy 
    kątem oka  zerknęłam  na  Danielle,  nic  nie  wskazywało  że  była  zadowolona.  Odczuwała 
    niepewność  w  stosunku  do  mojej  osoby?  W  sumie  czemu  się  dziwiłam..  Osoba  której 
    nie zna jeszcze na tyle dobrze przytula się  do  jej  chłopaka i  trwa  w  tym  uścisku  z  dobrą
    chwilę. Widząc to od razu odsunęłam się od Daddy'ego i reagując zbyt pochopnie mówiłam.
 - Liam to mój przyjaciel -   zaczęłam  co  może  było  i  błędem,  gdyż  sama  dokładnie  nie 
    wiedziałam czy mogłam go tak nazywać.Czy ON w ogóle uważał mnie za swoją przyjaciółkę?
    Spojrzałam  na  krótkowłosego  szukając  u  niego  jakiegokolwiek  wsparcia.. jakiejkolwiek 
    reakcji na  to  co  przed  chwilą  wydobyło  się  z  moich  ust.  Ten  twierdząco  kiwnął  głową
    na co  pod  pewnym  względem  napięcie  minęło i  mogłam  odetchnąć z  ulgą.
 - Mój książę na białym rumaku jest  tutaj -  kontynuowałam  szturchając  delikatnie  w  ramię 
    Nialla. 
 - Może rumaka nie mam, ale za  to jest Range  Rover ..Co  do reszty się  zgadzam.  Przystojny
    jestem,  prawda? - oznajmił  cmokając  mnie  następnie  w policzek  i  obejmując  w  pasie. 
    Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
  - Skromność  Kochanie,  skromność -    burknęłam  po  czym  dołączyłam  do   pozostałych 
     będących  w  dobrych  humorach.

    *Perspektywa Nialla*
    *Godzinę później*
     Siedziałem na skórzanej,  czarnej  sofie obok Liama, z  radością przyglądając  się   Jessice 
     która z wielkim  entuzjazmem  pochłonęła się  w  rozmowę z  uroczą  Danielle.  Cieszyłem 
       się, że ją poznała . Miałem cichą nadzieję, że się  zakolegują a  może  nawet i  zaprzyjaźnią.  
       Jess była może i niższa od Dann, nie pracowała  jako zawodowa  tancerka, ale  właśnie  za 
       to  ją  kochałem. Za to,  że  jest  jedyna  w swoim  rodzaju,  niepowtarzalna i  drugiej innej
       takiej  nie  ma -  byłem  tego  pewien. Uwielbiałem  jej   wzrost. .może  jest i to  dziwne  ale 
       prawdziwe. Lubiłem podnosić ją delikatnie, gdy miałem zamiar ją pocałować .. sadzać na
       swoich  kolanach ,  nosić  na  rękach. To  wszystko  wydawało się być  magiczne, to  ONA 
       była magiczna.  Pod jej wpływem zmieniłem się.. Stałem się bardziej opiekuńczy w końcu
       zaczęło mi na czymś , na KIMŚ zależeć. Odnalazłem swój sens życia.
       Na  myśli,  które  w  tamtym  momencie  krążyły  w  mojej  głowie  wydałem  cichy i lekko 
       stłumiony chichot, na który na szczęście nikt nie zwrócił uwagi.Moje dalsze przemyślenia,
       na temat tego co  przez  okres  tych  kilku  miesięcy  uległo  zmianie, przerwał  mi  telefon.
       Wyciągnąłem więc go z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni wcisnąłem zieloną słuchawkę.....
       _____________________________________________________________
        Siemson. Przepraszam za tak długą nieobecność,zawsze coś wypadało i nie miałam 
        najmniejszej okazji do napisania tego rozdziału. A to brak weny, a to trzeba było się
        uczyć , bo przecież w przyszłym tyg. już oceny próbne ;-; 
        W każdym razie obiecuję poprawę, chyba że nie chcecie i nie macie zamiaru czytać
        już tego bloga. Pod ostatnim postem - zaledwie 30 komentarzy .. jest mi przykro , bo
        sama nie wiem czy Wam się to już nie podoba, czy co ;// 
        Jeżeli nie chcecie to okej, w porządku .. zawieszę tego bloga.. Jeśli chcecie bym go
        nadal prowadziła to błagam :
                                    KOMENTUJCIE
     Nie wymagam wiele. Dwa słowa - cokolwiek, a wtedy naprawdę wiem i mam pewność
        że to czytacie. Kochani Wasze opinie są dla mnie niezmiernie ważne ,dlatego błagam
        piszcie co myślicie. 
        Jeśli pod tym postem będzie ok 70 komentarzy, dodam nn..Wiem że was na to stać
        bo już nie raz to udowodniliście ! Zrreesztą patrzcie ile Was tu jest. Więc do dzieła ..
        Liczę na Was...xx   

środa, 15 maja 2013

~Rozdz 35.


~ Pierwsze co dostrzegłam i znajdowało się na wierzchu to bielizna.   W moje ręce wpadł 
    prześwitujący,  czarny komplet składający się z koronkowego stanika oraz stringów  . 
    Obróciłam głowę w kierunku blondyna opierającego się w tamtym momencie o ścianę
    z założonymi rękami.  Posłałam mu irytujące spojrzenie ukazując po chwili zawartość,
    która znajdowała się w moich dłoniach. Ten tylko zaśmiał się pod nosem. 
 - Wziąłem pierwsze lepsze -  wciągnęłam głęboko powietrze, by następnie wyjąć po-
    zostałe ciuchy. No, przynajmniej tu się spisał.  Stylista co prawda z niego nie zostanie, 
    ale chociaż odrobinę pojęcia miał w co się ubrać. 
 - Eghem..mógłbyś wyjść? -  zapytałam z nutą irytacji w głosie podpierając jednocześnie 
    prawe biodro. 
 - Kochanie nie krępuj się, widziałem już wszystko - powiedział naraz Irlandczyk z unie-
    sionymi kącikami ust po czym podszedł do mnie i nachylił, by prawdopodobnie złożyć
    na mych ustach pocałunek. Nie tym razem..Kładąc obie ręce na torsie chłopaka zręcznie
    go od siebie odepchnęłam wskazując zarazem palcem na drzwi.
 - Jak wrócę obszarpany przez fanki to .. zapłacisz mi za to - przymrużył powieki starając
    się przybrać przy tym poważną minę. Zdecydowanie mu to nie wychodziło.
 - Dobrze, dobrze idź już! - ponagliłam , gdy ociągał się z wyjściem. Po krótkiej chwili dał
    za wygraną i zostawił mnie samą. Założyłam przygotowane ubrania a następnie powtó-
    rnie przejrzałam się w małym lustrze wiszącym na jednych ze ścian. Uczesałam włosy
    spinając je w wysokiego, luźnego koka po czym delikatnie musnęłam rzęsy tuszem. Po-
    zbierałam wszystkie swoje rzeczy, włożyłam je do torby i opuściłam salę z wielką ulgą.
 - Nareszcie - dobiegł mnie głos Nialla zza pleców. Obróciłam się i zobaczyłam jak siedząc
    na plastikowym krzesełku bacznie mi się przygląda.  Uniosłam jedną brew z wielkim 
    znakiem zapytania na twarzy.
 - Ślicznie wyglądasz - powiedział wstając i całując delikatnie mój policzek.  Oznajmiłam, 
    że idę załatwić sprawę z wypisem,  chociaż chłopak upierał się, że pójdzie ze mną to 
    obstawiałam wciąż przy swoim tłumacząc, że nie ma takiej potrzeby. To zaledwie pięć
    minut -  wypełnienie jakiegoś kawałku papieru i uzgodnienie paru spraw z lekarzem.
    Skierowałam się więc do gabinetu mężczyzny,który przez okres mojego pobytu w tam-
    tym miejscu ściśle nadzorował przebieg i poczynania mojego organizmu , zmieniające-
    go się pod wpływem przyjmowania różnych leków.... 
    Kilka minut później wszystko było ustalone.  " Doktor " kazał za jakieś trzy tygodnie 
    stawić się na wizycie kontrolnej, by sprawdzić czy aby na pewno nie ma jakiś zmian, 
    lub takowych powikłań. Jak wspominałam  - podpisałam jakiś  " świstek "  i wyszłam 
    powracając do zniecierpliwionego Horana przestępującego z nogi na nogę. 
 - Widzisz? Mówiłam, że to tylko chwila - uśmiechnęłam się złączając nasze dłonie. Bra-
    kowało mi tego. Jego dotyku, bliskości.. Blondyn wziął moją torbę i pewnym krokiem
    skierowaliśmy się do wyjścia żegnając po drodze z całym personelem odbywającym
    w minionym czasie swoją zmianę.
 - Niektóre fanki pytały dziś o ciebie.Zresztą nie tylko dziś.Życzyły ci szybkiego powrotu
    do zdrowia i choć nie wiedzą co ci się dokładnie stało to i tak uważam,że to dobry gest
    z ich strony. 
 - Tak , to urocze - oznajmiłam ciesząc się w duchu z wieści, że (mam nadzieję) chociaż 
    niektóre fanki mnie zaakceptowały i polubiły. Wieczne wojny, wyzwiska na dłuższą
    metę nie miałyby sensu.   W końcu musiałyby zrozumieć i przyjąć do świadomości 
    fakt, że jestem z Niallem. Przeszliśmy przez obrotowe drzwi ... zaczęło się. Krzyki ,
    piski , wrzaski .. były nie do zniesienia. Myślałam, że moja głowa eksploduje na miejscu.
    Media, które na dobrą sprawę nie mam pojęcia po kiego się tam zjawiły .. nie polepszały
    całej sytuacji. Robili non stop zdjęcia odkąd  tylko pojawiliśmy się u progów budynku.
    Rzeczywiście wielka sensacja " Dziewczyna Nialla Horana opuściła właśnie szpital " 
    Bramki co prawda były porozstawiane tak jak uprzedzał chłopak, ale miałam wrażenie 
    że one zaraz runą na ziemię i wszystkie te dziewczyny rzucą się na Irlandczyka depcząc
    przy okazji moją osobę. Dobre spostrzeżenie! Nie ma co! 
 - Tędy! - usłyszeliśmy głos jednego z napakowanych gości w czarnym wdzianku. Ochrona.
    Ruszyliśmy za im. Krzyki słabły a my z upływem chwili dotarliśmy do prywatnego samo-
    chodu blondyna. Pośpiesznie do niego wsiadłam po czym złapałam się rękami za ocięża-
    łą głowę. 
 - Niall? Czy tak już będzie zawsze? - zapytałam, gdy siedział koło mnie odpalając następnie
    silnik i ruszając z miejsca.
 - Nie rozumiem, co masz na myśli? 
 - Fanki. Czy one nieustannie będą tak na ciebie reagować? 
 - Kiedyś na pewno im się znudzę i znajdą sobie inny "obiekt westchnień" - spojrzałam na 
    niego. Delikatnie podniósł kąciki ust obracając się po chwili w moją stronę.
 - Przyzwyczaisz się kochanie - pokręciłam jedynie z lekka nie dowierzając jeszcze co działo
    się dosłownie przez chwilą i znów siedziałam wpatrzona w szybę oraz "krajobrazy", które
    się za nią rozciągały. Z zaciekawieniem analizowałam co działo się dokoła. 
 - Jedziemy do mnie czy to ciebie ? - z zamyślenia wyrwał mnie głos blondyna.Skierowałam
    swoją twarz ku niemu cicho westchnąwszy. 
 - Może do ciebie? Z chęcią przywitałabym się z Liamem - odparłam układając usta w 
    delikatnym uśmiechu. Chłopak pokiwał porozumiewawczo głową i już po chwili jechaliśmy
    prawidłową trasą.
    *Dwadzieścia minut później* 
   W końcu udało nam się dotrzeć na miejsce co przyznam było nie lada wyzwaniem, gdyż  
   w takich godzinach w Londynie są straszne korki. Odpięłam pas po czym wysiadłam z 
   samochodu biorąc jednocześnie swoją torbę. Lecz nie było mi chyba dane jej noszenie, 
    bo dosłownie po chwili została mi odebrana i przejęta w ręce Horana. Z jednej strony to
    kochałam w nim tą opiekuńczość i troskę, ale z drugiej z lekka mnie to już irytowało. 
    Popatrzyłam na niego nie odezwawszy się ani słowem wymuszając jedynie blady uśmiech.
    Za jego zachętą, czyli specyficznym gestem ręki bym szła pierwsza - uczyniłam to. 
    Obydwoje po kilku minutach znaleźliśmy się w środku. Bez pozostałej trójki to miejsce 
    zdawało się być "Domem dla starców" i to dosłownie. Ciche i spokojnie - nic się nie działo.
    Skierowałam się od razu do salonu z nadzieją, że zastanę tam Daddy'ego , jednakże moje
    oczekiwania były chyba wysokie gdyż nikogo tam nie było. Zajrzałam więc do pomieszcze-
    nia obok , lecz ono podobnie jak poprzednie - zawiewało pustką. Może gdzieś wyszedł?
    - przeszło mi przez myśl W sumie to zawsze, gdy się gdzieś wybierał niemalże za każdym
    razem towarzyszył mu jego pojazd, który w tamtym momencie o dziwo stał zaparkowany
    przed garażem. Czyli musiał być w domu. Co było jeszcze dziwniejsze przed wjazdem na
    posesję dało się dostrzec kolejne auto, które z pewnością nie należało do nikogo z nas. 
 - Jest pewnie u siebie! - dobiegł mnie głos Nialla. Przeszukałam każdy możliwy zakamarek a
    nie pomyślałam o jego własnym pokoju. Jednym słowem - brawo Jess. Idąc po schodach
    usłyszałam jeszcze słowa "Będę w salonie" należące do nikogo innego jak Irlandczyka.
    Zapukałam delikatnie w drzwi od pomieszczenia znajdującego się na końcu długiego 
    korytarza i bez żadnej odpowiedzi weszłam do środka. Jak się okazało było to ogromnym
    błędem ..... 
    ______________________________________________________________
     Siemsoon! : ** 
     Soo..miałam dodać w weekend, ale że teraz mam trochę czasu (chora jestem;xx)to dodaję dziś.
     Pod ostatnim postem było zaledwie 40 kom , mniej niż pod innymi rozdz. ale nie będę narzekać!
     To dużo - jesteście wspaniali. Hmm..ostatnio pod różnymi postami spotkałam się z
     negatywnymi opiniami dotyczącymi tego opowiadania. Typu " po co to piszesz - żenada" Okej
     może nie każdemu się podoba ale jeśli tak jest to po prostu nie czytajcie i oszczędźcie sobie tych
     słów, które nie są miłe ;x Tym bardziej, że są one jedynie od "kochanych anonimów". Ujawnijcie
     się a nie dajecie z anonima..tak to też mogę : )) Oczywiście jestem otwarta na wszelką krytykę..
     ale jeśli chodzi o to ,że np. coś źle napisałam i muszę to poprawić. Okej .. ale uwierzcie że
     słowa "jesteś beznadziejna nie umiesz pisać" nie działają na mnie dobrze i tym bardziej
     nie zachęcają do dalszego pisania. Jeśli nie chcecie tego czytać to powiedzcie, w każdej chwili
     mogę dać Epilog i zakończyć pisanie tego bloga. : 33 Wracając do spraw bardziej przyjemnych.
     Pod ostatnim rozdziałem została rzucona mi propozycja .. "CZY CHCĘ PISAĆ NA POWAŻNIE"
     jeśli tak to żebym dołączyła do klubu *nie pamiętam już nazwy*xdd sama nie wiem .. Bo co..
     będę pisać takie historyjki jak tu ?Pomóżcie, doradźcie coś : 33  Dziękuję za tyle komentarzy..
     za tyle obserwujących no i  odwiedziny! Jesteście wspaniali . kocham Was. 
     #SICK #REKLAMA. 
     Dzisiaj mam do polecania Wam dwa wspaniałe blogi, które przyciągają szczególnie moją uwagę.
     Autorki tych blogów mają naprawdę ogromne talenty, które ukazują je pisząc nowe, coraz to
     lepsze rozdziały. 
     * Josh i Karry (rodzeństwo) wyjeżdżają w wakacje do Wielkiej Brytanii.Poznają wielu nowych
        ludzi z którymi nawiązują przyjacielskie więzi. Gdy dziewczyna powoli zaczyna zapominać
        o utracie ojca, zdarza się kolejny wypadek .. który na zawsze odmieni los bohaterów!
         - chcesz dowiedzieć się co się stało? Dużo emocji jak i niesamowite, pod pewnym pozorem
        ciężkie życie bohaterów. Wejdź , przeczytaj ,wyraź swoją opinię : )) 
     * Coś dla fanów One Direction - osobiście uwielbiam to opowiadanie i z niecierpliwością czekam
        na każdy kolejny rozdział. W każdym z nich dużo się dzieje, autorka przelewa na papier
        wszystko tak że wyobraźnia jest pobudzona na maksa  : o Bywają momenty gdzie zżera
        cię cholerna ciekawość co wydarzy się dalej, gdyż dziewczyna która to pisze lubi kończyć
        w nietypowo odpowiednich momentach . Chcesz przeżywać wszystko razem z bohaterami?
        Odwiedź tego bloga! 
        hello-in-my-world.blogspot.com    

piątek, 10 maja 2013

~Rozdz 34.


 "Hej : )) Pamiętasz mnie jeszcze? Muszę się z Tobą koniecznie spotkać..od wczoraj 
        jestem w Londynie, odezwij się. Mike" 
        
        Czytałam pod nosem składając literki w logiczną całość. Mike, Mike, Mike...ahh tak - 
        kojarzę go. To ten facet, który był zajebiście nachalny i za wszelką cenę chciał "mi 
        pomóc". Przypominał mi kogoś .. te oczy, sylwetka, niekiedy zachowanie. Nie mogłam
        jednak skojarzyć sobie dokładnie, gdzie miałam już wcześniej z nim "do czynienia".
        Przystałam na chwilę patrząc w ekran kurczowo trzymanego przeze mnie telefonu. 
        Zastanawiał mnie fakt - skąd on wiedział że mieszkam w Londynie i tym bardziej, że 
        akurat tam wracałam. Wydawało mi się to niemniej dziwne...
     - Emily co jest? Musimy iść - usłyszałam głos Zayna. Spojrzałam na niego po czym
        schowawszy komórkę ruszyłam za nim i całą resztą. 
        Przeszliśmy przez odprawę a następnie po kilku minutach znaleźliśmy się w samolocie.
        Wszyscy po za mną bawili się jak zauważyłam całkiem dobrze. Louis gonił Harrego, gdyż
         ten mu coś zabrał, co bywało już normą i nawet rutyną; natomiast Malik próbował ich
         jakoś ogarnąć i przywołać do porządku dziennego. Ja natomiast nie mogłam się na niczym
         skupić odkąd przeczytałam wiadomość...Totalne zakręcenie "dało siwe znaki", gdy 
         zajęłam czyjeś miejsce. Przeprosiłam natychmiast i chcąc uniknąć zakłopotania oraz
         niepotrzebnych, dodatkowych problemów ustąpiłam je młodej kobiecie wyglądającej
         na ok. dwadzieścia lat. Tylko - gdzie się podziali chłopaki? Straciłam tych debili dosłownie
         na kilka sekund z oczu... Rozejrzałam się na boki pełna zrezygnowania z myślą, że będę
         musiała zadowolić się podczas lotu towarzystwem jakiejś starszej pani koło której 
         o dziwo dostrzegłam jedno, wolne siedzenie ... kiedy w ostatniej chwili zauważyłam 
         Mulata machającego do mnie ręką. Wymusiłam blady uśmiech - tylko na to było mnie
         w tamtym momencie stać po czym skierowałam w jego stronę.
      - O co chodzi? - zapytał zatroskany, gdy znaleźliśmy się w odpowiednim, zarezerwowanym
         dla nas miejscu. Spojrzałam w okno samolotu zastanawiając się jednocześnie czy 
         nie powiedzieć mu przypadkiem o tym całym Mike'u i sytuacji, która zdarzyła się nie
         lada z dziesięć minut temu. Otworzyłam usta z zamiarem wydobycia z siebie jakichkolwiek
         słów lecz chamsko mi przerwano. Stewardessa ogłosiła przez mikrofon, by zapiąć 
         pasy, gdyż za chwilę mieliśmy startować. Przełknęłam głośno ślinę a na moją skórę
         wstąpiły delikatne dreszcze. Nigdy tego nie lubiłam , szczerze? To słabo znosiłam 
         podróżowanie takimi środkami transportu. Najgorszy w tym wszystkim był start i 
         lądowanie. Przyprawiało mnie to niekiedy o odruchy wymiotne i choć z trudem udawało
         mi się to powstrzymywać to cudem dawałam radę. Przekręciłam głowę w kierunku 
         Zayna. Ten tylko uśmiechnął się ujmując zarazem moją dłoń mocno ją przy tym ściskając.
      - Nie bój się, zamknij oczy - powiedział niemalże szeptem wprost do ucha całując następnie
         jego płatek..wywołało to u mnie kolejną dawkę przebiegających "prądów" przez ciało.
         Przymknęłam powieki rozluźniając lekko swoje mięśnie. Już po chwili poczułam, że 
         się unosimy. Ścisnęłam mocniej rękę Mulata błagając w myślach, by to się już skończyło.
         W żołądku wszystko niemiłosiernie się przestawiało powodując, że -mówiąc jednym,
         prostym słowem - chciało mi się rzygać. Zresztą nie pierwszy raz..
      - Kochanie i po wszystkim - usłyszałam głos ciemnowłosego. Otworzyłam najpierw jedno
         oko po czym zrobiłam to samo z drugim. Wypuściłam powietrze z ust jeszcze nerwowo
         wzdychając i wciągając je następnie na nowo.
      - Nie wiedziałem, że aż tak źle to znosisz - znów dobiegł mnie szept Malika. Spojrzałam w 
         jego niesamowicie brązowe, pełne uczucia tęczówki chłopaka. 
      - Ja też nie - odparłam po chwili na co ten wybuchł cichym jak i jednocześnie 
         niepohamowanym śmiechem, całując mnie później łapczywie w usta oraz szyję. 
      - Powiesz mi wreszcie czemu przejęłaś się aż tak bardzo jakąś wiadomością i od kogo ona
         była ? - zapytał a mi kolejny raz dał powód do myślenia nad tym, skąd ten człowiek 
         miał "pewne informację" dotyczące mojej osoby.
      - Koleżanka chce się ze mną...spotkać - skłamałam. Dlaczego? Bo nie chciałam by 
         niepotrzebnie się denerwował. Musiałam pierw sama wszystko wyjaśnić, obgadać. Zayn
         pokiwał na raz głową nie pytając o szczegóły. Dzięki Bogu! Przynajmniej tyle. Oparłam
         się o jego ramię powtórnie zamykając oczy z zamiarem zdrzemnięcia się chociażby i
         na czas lotu. Poczułam jeszcze delikatny dotyk na moich włosach oraz pocałunek
         składany na czole. Mimowolnie uniosłam kąciki ust, by następnie odpłynąć do Krainy
         Morfeusza..
         *Oczami Zayna*
       Wyglądała tak uroczo kiedy spała. Lekkie, brązowe kosmyki włosów okalały 
       beznamiętnie jej smukłą, niewinną twarz. Uśmiechała się przez sen sprawiając 
         jednocześnie, że tym samym odgrywała rolę anioła - mojego anioła. Pogładziłem ją 
         po głowie..lubiłem to zresztą ona chyba też , gdyż nigdy nie protestowała. Jedno mnie 
         zastanawiało. Dlaczego tak bardzo przejęła się zwykłym spotkaniem z koleżanką? 
         Dlaczego przez to na jej buzi zagościł smutek wymieszany z grymasem i lekkim 
         zaciekawieniem? Dlaczego nie patrzyła mi w oczy kiedy o tym mówiła,mimo tego że
         próbowałem nawiązać z nią kontakt wzrokowy? To non stop nurtowało moją głowę. 
         Chciałem wykorzystać fakt, że śpi. Delikatnie, niemalże bezszelestnie wyjąłem z jej 
         kieszeni telefon kiedy nagle się opamiętałem "Nie stary to nie w porządku.Ufasz tej 
         dziewczynie? To to odłóż" Podpowiedział mi cichy głosik. Wahałem się, a jeżeli 
         rzeczywiście coś się stało? Jeżeli faktycznie mojej Em mogło coś zagrażać a ona nie chce
         mi o tym powiedzieć ..kłamiąc? Komórka drżała w mojej ręce. W ostatniej chwili 
         zrezygnowałem szepcząc po cichu pod nosem .
      - Zaufanie to podstawa w związku - odłożyłem przyrząd na miejsce by następnie zająć myśli
         czymś zupełnie innym. Długo mi to nie zajęło, gdyż kilka minut później pogrążyłem się
         w głębokim śnie tak jak moja ukochana.
         *Oczami Jessicy*
       To już dzisiaj. Już dziś nadszedł upragniony i długo oczekiwany przeze mnie czas, kiedy
       miałam w końcu wyjść ze szpitala. Cieszyłam się..cholernie się cieszyłam,że nie będę 
       zasypiać już sama w czterech,pustych ścianach; tym bardziej, że za niedługo miałam 
       wprowadzić się do Nialla i uległo by to zmianie. Właśnie co do przeprowadzki - mając
       na myśli "za niedługo" nie wiedziałam kiedy dokładnie. Wolałam zaczekać jeszcze 
       trochę by zdążyć uprzedzić  i skonsultować to z Emily. Co jak co, ale wynajmowałam z
       nią nasze obecne mieszkanie i wypadałoby by wiedziała i możliwe - też podjęła właściwą
       decyzję. Wracając do wpisu z tak znienawidzonego już przez moją osobę budynku. 
       Miałam rzecz jasna pozytywne nastawienie, choć gdzieś w środku odczuwałam strach. 
       Przed czym? Sama nie umiałam dokładnie tego określić..bałam się jedynie tego, że ten
       psychol mógłby mnie kolejny raz dopaść i sytuacja znów by się powtórzyła. Wciąż 
       nie wiedziałam kto za tym wszystkim stał, tym bardziej, że policja nadal go nie znalazła.
       Ślad po nim się urwał, zaginął .. tak jakby taki człowiek w ogóle nie istniał lub zmienił
       imię i nazwisko przybierając zarazem "nowe życie" a błędy z przeszłości zostawiając 
       daleko w tyle. Zakpiłam..kto byłby tym palantem? Miałam nadzieję, że po moim wyjściu
       wszystko się ułoży i nie będzie więcej takich niespodzianek. Zamierzałam z powrotem 
         wrócić na praktyki, choć nie byłam w stu procentach pewna, czy by mnie kolejny raz
         przyjęli. Westchnęłam głęboko, wiercąc się niespokojnie na łóżku szpitalnym i 
         wyczekując Nialla, który miał jedynie skoczyć po jakieś ciuchy oraz bieliznę do mojego
         mieszkania. Nie sądziłam by był to dobry pomysł, bo w końcu to facet, ale to jedyne
         wyjście. Sama ruszyć się nigdzie nie mogłam a nikogo innego nie miałam by na tyle mu
         zaufać i podarować klucze od własnego domu nie martwiąc się, że mnie nie okradnie. 
         Pozostawał więc Irlandczyk.... Znudzona zamierzałam poczytać książkę,kiedy nagle
         do sali wparował zdyszany Horan.
      - Boże Święty! - wysapał opierając się o zamknięte przed sekundą drzwi.
      - Co się stało?
      - Fanki. Rozszarpałyby mnie..na szczęście na miejscu są już ochroniarze. Rozstawili 
         kilka bramek żebyśmy mogli spokojnie opuścić budynek - uspokoiło oddech po czym z
         torbą w ręku podszedł  do mnie.
      - Naprawdę jest ich aż tam tyle? 
      - Yhym - przeraziłam się. Otworzyłam usta z zamiarem wydobycia z siebie jakichkolwiek
         słów, lecz blondyn chamsko mi przerwał zamykając je z powrotem i przywierając 
         swoimi wargami do moich składając na nich delikatne pocałunki. Uśmiechnęłam się
         opamiętując po czym zręcznie odepchnęłam chłopaka. Uniósł jedną brew. 
      - Kochanie dokończymy to w domu. Chcę już stąd wreszcie wyjść - niemalże błagalnie 
         odparłam tłumacząc swoją reakcję na co ten kiwnął zrozumiale głową unosząc zadziornie
         kąciki ust. No tak przecież to Niall Horan - największy zboczeniec zaraz po Hazzie i 
         Lou; wystarczy tylko niefortunnie coś palnąć a ten już ma skojarzenia. Przewróciłam
         jedynie oczami wstając powoli z łóżka. Podwinęłam delikatnie dół jak i rękawy koszuli
         szpitalnej od razu się krzywiąc.
      - Po jakimś czasie to zejdzie i nie będzie żadnych śladów - usłyszałam głos Irlandczyka 
         dobiegających zza pleców. Wyglądałam strasznie. Na nogach pełno siniaków, na rękach
         nawet rany cięte i kilka zszytych. Katastrofa.. 
         Położyłam torbę ,w której rzekomo blondyn miał mi przywieść ciuchy, na łóżko po czym
         ją otworzyłam. Jej wnętrze wprawiło mnie w lekki szok............
 ________________________________________________________________
         Siemsoon ludki! : ** I'm soo soryy! Tak dawno mnie tu nie było ;o SZOK JAK MOGŁAM

         WAS NA TAK DŁUGO OPUŚCIĆ?! jestem na sb zła..ale mam nadzieję, że się 
         nie gniewacie gdyż nadrobiłam to DŁUUUUUUGIM rozdziałem, który spokojnie
         mogłabym podzielić na dwie części ;) Wiem,wiem,wiem! Nudyy .. cóż w następnym
         rozdz. będzie się już działo: )) więc bądźcie cierpliwi! OKK UWAGA. TERAZ 
         ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE RAZ W TYGODNIU ZE WZGLĘDU NA TO, ŻE 
         ZBLIŻA SIĘ KONIEC ROKU (POPRAWIANIE OCEN, WYCIECZKI ITD.) I MAM 
         MAŁO CZASU: C MAM NADZIEJĘ, ZE SIĘ JEDNAK NIE ZNIECHĘCICIE I NADAL
         BD CZYTAĆ TO OPOWIADANIE! Mam jeszcze masę pomysłów,które chcę tu 
         zrealizować : )) dlatego pozwólcie mi na to i KOMENTUJCIE <33 pod ostatnim znów 
         70 kom! #HAPPY! oby tak dalej ; ** KCKCKCKCKCKCKKCK . 
         #SICK! #REKLAMA . 
         Okkk,,postanowiłam że pod każdym postem będzie taka mała reklama jakiegoś z 
         blogów! Dlatego jeśli chcecie by był to wasz blog piszcie pod postem .. przyjmę "prośbę"
         o reklamę osoby która będzie pierwsza i napisze taką właśnie prośbę : )) Uwaga, w 
         zamian proszę również o rozpowszechnienie swojego bloga i szczery komentarz! :**
         
         WIĘC : CHCIAŁABYM WAM SERDECZNIE POLECIĆ BLOGA PEWNEGO 
         CHŁOPAKA,KTÓRY CO PRAWDA NIEDAWNO ZACZĄŁ PRZYGODĘ Z 
         BLOGGOWANIEM,ALE ŚWIETNIE MU IDZIE. PORUSZA WIELE TEMATÓW, 
         KTÓRE NA PEWNO ZAINTERESUJĄ DZISIEJSZĄ MŁODZIEŻ. CHCESZ 
         SPRAWDZIĆ CZY RZECZYWIŚCIE TAK JEST? TO WEJDŹ I SIĘ PRZEKONAJ! :)
         kontrojanski.blogspot.com