*przeczytaj info.pod rozdziałem-ważne:)*
~ Odpięłam pas po czym spojrzałam na Zayna, który w tamtym momencie przyjaźnie się
uśmiechał.Podniosłam się z siedzenia przeklinając w myślach to jakie okazało się one wbrew
pozorom nie wygodne; czym jednocześnie spowodowane były bóle w okolicach " kości
ogonowej " . Odwróciłam się za siebie i skontrolowałam a może raczej próbowałam
skontrolować gdzie podziewał się Louis z Harrym. Styles, Styles .. musiałam z nim
ogonowej " . Odwróciłam się za siebie i skontrolowałam a może raczej próbowałam
skontrolować gdzie podziewał się Louis z Harrym. Styles, Styles .. musiałam z nim
porozmawiać jak i zarówno podziękować, bo spójrzmy prawdzie w oczy dzięki niemu
przezwyciężyłam ten ciężki okres związany z tymi wszystkimi cholernymi problemami czy
też plotkami. To właśnie jemu zawdzięczałam fakt, że podniósł mnie na duchu dodając
otuchy i odrobiny wsparcia tłumacząc, że całe zajścia były tylko i wyłącznie dla wywołania
nowych sensacji. A co za tym się kryło? Pieniądze .. Racja, przecież media w takowy sposób
zarabiają, by utrzymać swoje rodziny. Tylko pomijają pewien drobny szczegół - tym samym
niszczą życia innym ludziom; nie zawsze, ale jednak w większości przypadków.
- Emily chodź oni do nas dołączą - z amoku wyrwał mnie głos Malika. Powtórnie spojrzałam
na dwóch kretynów po czym zadecydowałam iż nie warto zaprzątać nimi głowy, gdyż ze
względu na to, że są już dorośli - doskonale poradzą sobie sami.
Stanęłam przy metalowych schodkach, którymi mieliśmy zejść na ziemię, by następnie
skierować swoją twarz ku Mulatowi i z zadowoleniem rzec..
- Nareszcie w domu - chłopak na moje słowa zaśmiał się beztrosko ująwszy wcześniej moją
dłoń. Razem ruszyliśmy na dół pokonując ostrożnie stopień za stopniem. Wciągnęłam
głęboko powietrze i założyłam na nos Ray Bany zatrzymując się na chwilę, podczas gdy
ciemnowłosy odbierał nasze bagaże." Zadarłam " głowę wysoko w górę powodując zarazem ,
że ciepłe promienie słoneczne beznamiętnie otulały mą twarz. Pogoda ostatnio dopisywała
co mogło wydawać się nieco dziwne, gdyż była prawie końcówka lata. Nie pozostawało więc
nic innego jak cieszyć się gorącymi dniami. Uwolniłam włosy z luźnego koka i momentalnie
poczułam jak wirują delikatnie w powietrzu.Przeczesałam je palcami by następnie odwrócić
się w stronę Zayna i sprawdzić czy aby na pewno sobie radzi. Tuż obok niego dostrzegłam
także dwójkę znajomych mi osób, którzy non stop oddawali by się wygłupom i beztroskim
zabawom - niczym rozwydrzone dzieci. Podparłam ręką prawe biodro z rozbawieniem
przyglądając się Harremu siłującego się z walizką. Wyglądało to niemniej przekomicznie.
Na ratunek lokowatemu pośpieszył nie kto inn y jak Louis tłumacząc zarazem, że z takimi
rzeczami musi postępować " na spokojnie " a nie od razu z nerwami. Jedna istna komedia/
kabaret w jednym. Nie zorientowałam się nawet jak przywarłam swoim ciałem do torsu
Malika, który ramionami oplótł mój brzuch zręcznie przyciągając bliżej niego .Chciałam mu
się wyrwać bądź w jakikolwiek sposób uwolnić, lecz nie było mi to chyba dane bo chłopak
okręcił mnie wokół własnej osi stając następnie naprzeciwko mojej osoby wpatrując się
jednocześnie z zaciekawieniem w mą twarz.
- Coś nie tak? Tusz mi się rozmazał? - zapytałam co wydało się być bardziej lamentem niż
pytaniem, dotykając mimowolnie polika opuszkami palców. Mulat w danym momencie
wyglądał niemniej dziwnie spoglądając tak na mnie przez dłuższą chwilę. Na moje słowa
zaśmiał się głośno z wyczuwalną nutą rozbawienia głosie kręcąc przy tym głową na boki.
Mozolnym lecz zarazem stanowczym ruchem złapał mój nadgarstek i opuścił dłoń, która
parę sekund wcześniej umieszczona była na mojej skórze.
- Po prostu . . . - zaczął, zmysłowo bawiąc się moimi włosami, odgarniając je następnie za
ucho.
- Stęskniłem się za tym wiesz? Stęskniłem się za Tobą - westchnął wyrażając tym samym
niezadowolenie jak i bezsilność.
- Naprawdę nie mam pojęcia co byłbym w stanie zrobić gdybyś rzuciła mnie na dobre -
oznajmił spuszczając wzrok a mną zawładnęło poczucie winy i wstyd. Dlaczego mu wcześniej
nie wierzyłam? Dlaczego naszły mnie wątpliwości skoro bardzo dobrze zdawałam sobie
sprawę że mnie kocha?
- Zayn ja Cię przepraszam, tak cholernie Cię przepraszam - powiedziałam niemal szeptem a
jednak wystarczająco głośno, by chłopak to usłyszał. Oplótł swoimi rękami moje biodra
jednocześnie zręcznie przysuwając bliżej siebie.
- Ty nie masz mnie za co przepraszać. Wiem, że to wszystko mogło Cię przerosnąć.Te plotki,
sytuacja z Perr . . .
- Cii nic już nie mów - przerwałam mu kładąc dłonie na klatce piersiowej ciemnowłosego i
umiejscawiając swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. Ten mnie posłuchał nie powiedziawszy
dalej ani słowa. Ucałował moje włosy po czym oparł się o moje ramię nucąc pod nosem
dotąd nie znaną, ale jakże przyjemną dla ucha melodię. Uniosłam delikatnie kąciki ust
ciesząc się po prostu chwilą, do czasu kiedy to bezczelnie postanowiono nam ją zakłócić.
- Ee . . . Gołąbeczki nie chcemy Wam przeszkadzać, ale chyba pora się już zbierać - obydwoje
usłyszeliśmy zachrypnięty, charakterystyczny głos. Z dobrze widoczną niechęcią obróciłam
się w stronę dobiegających dźwięków. Tam na tym "słynnym pojeździe" mającym zamiar
dowieść bezpiecznie i bez zbędnych zamieszek ludzi, którzy w miejscu publicznym "narażeni"
są na nagły napad fanów ( bo spójrzmy na to z innej strony- w przypadku dużej ilości takich
osób mogłoby skończyć się nie fajnie jeśli w pobliżu nie ma ochrony ) do budynku
znajdującego się nieopodal punktu w którym wyląduje samolot. Spojrzałam cynicznie na
Harrego podnieconego nie wiadomo czym, który z wielkim bananem na twarzy zaczął
wciskać klakson mając przy tym niezły ubaw. Kolejny raz popatrzyłam na Zayna błagalnym
wzrokiem, ale ten tylko z miną typu "przyjaciół się nie wybiera" wzruszył ramionami i ujął
moją dłoń kierując się następnie do owego środku transportu.
Cała nasza czwórka wraz z kierowcą pomieściła się w nim z niemałym trudem , jednak
dyskomfort ten miał trwać zaledwie kilka minut nie warto było więc przesiadać się do
drugiego "mini samochodziku" w którym zresztą wieziono nasze bagaże.
- Louis czy mógłbyś łaskawie przestać się bawić moimi włosami? - zapytałam podirytowana
tworząc sarkastyczny jak i wymuszony uśmiech.
- Są takie miękkie i puszyste - odparł chłopak nie zaprzestając wykonywania czynności, która
jednym słowem doprowadzała mnie do szału. Zagryzłam wargę modląc się byśmy w końcu
dotarli. Po jakiejś chwili pojazd się zatrzymał a mężczyzna wyglądający na ok trzydziestkę
oznajmił, że możemy już wysiąść i zabrać swoje walizki.Tak też więc zrobiliśmy, kierując się
następnie w stronę szklanych, wielkich drzwi mających na celu wpuszczenie nas do środka
co okazało się nie lada wyzwaniem, gdyż roiło się tam od reporterów próbujących robić
zdjęcia odkąd tylko przekroczyliśmy progi lotniska.Zasłoniłam ręką twarz podobnie zresztą
jak moi towarzysze, ściśle wypatrując grupki pozostałych przyjaciół którzy zgodnie z
obietnicą iż nas odbiorą również powinni znajdować się w budynku.
- Są tam! - krzyknęłam Mulatowi wprost do ucha chcąc zagłuszyć tym samym piski należące
zapewne do fanek zespołu.Uniosłam rękę najwyżej jak tylko potrafiłam by dać znać Niallowi
i innym w jakim położeniu się obecnie znajdowaliśmy. Irlandczyk wykonał specyficzny ruch
głową wskazując jednocześnie na Paula i kilku ochroniarzy próbujących przedostać się do
nas poprzez tłum ludzi.
- Znów jesteście razem?
- Zayn co z Perrie? To prawda że będziesz miał z nią dziecko? - wyłapywałam kolejne pytania
kierowane z logiki do mnie i Malika.
- Doszły nas słuchy, że w Polsce próbowałeś popełnić samobójstwo. Potwierdzasz to ?
- Przepraszam nie mam czasu - sprostował mój chłopak oznajmiając tym samym, że nie ma
zamiaru odpowiadać na żadne pytania. Ci jednak nie dawali za wygraną i wciąż napastowali
chcąc wyciągnąć jak najwięcej informacji z naszego życia prywatnego. Odetchnęłam z ulgą
kiedy przed nami pojawili się dobrze zbudowani mężczyźni odziani w czarne stroje.
- No już! Przesuńcie się! - krzyczał jeden przez drugiego torując nam drogę tak, byśmy mogli
bezpiecznie przedostać się do przyjaciół. Byłam przerażona i jednocześnie zszokowana z
zaistniałej afery spowodowanej naszym powrotem do Londynu. Nie wiedziałam, że zrobi się
z tego taka wielka sensacja . . W dodatku sytuacje mające miejsce w poprzednich dniach
tylko podgrzały temperaturę jeśli chodzi o media. . .
Gdy w końcu odzyskaliśmy szansę do swobodnego poruszania się od razu podbiegłam do
małej grupki trzymającej się w stosownej odległości od ludzi, którzy kilka chwil temu
próbowali nas zmiażdżyć.
- Jessica ! - wydałam stłumiony okrzyk po czym wtuliłam się z impetem w przyjaciółkę. Nie
widziałam jej od dłuższego czasu, cóż się dziwić że tak bardzo cieszyłam się z jej widoku.
Moje powieki mimowolnie stały się wilgotne i już sekundę później po policzkach beztrosko
spływały kryształowe, słone łzy. Łzy szczęścia . . .
- Brakowało mi Ciebie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo - wydukałam w przerwach
pociągając nosem. Postanowiłam się wreszcie doprowadzić do porządku i przywitać z
resztą za którą jakby nie patrzeć - tęskniłam równie mocno.
- Niall zrobiłęś coś z włosami ? - zapytałam łakomczucha mierzwiąc jednocześnie jego
czuprynę i burząc tym samym fryzurę nie wyglądającą po " napadzie " tak jak zamierzał
widocznie blondyn. Horan wydał cichy pomruk niezadowolenia wywołując tym samym u
mnie dawkę śmiechu. Po chwili jednak wypowiedział te słowa na które tak czekałam :
Witaj w domu. Wyściskałam się z każdym, kiedy doszłam wreszcie do jakiejś brunetki
o gęstych, kręconych włosach i idealnej figurze.
- Ee . . . - za jąkałam się kierując swój wzrok następnie ku chłopakom i Jess.
- Emily to jest Danielle moja dziewczyna, Dann to jest Em - przedstawił nas sobie Liam co nie
oznaczało że nie czułam dyskomfortu. Powiedziałam schludne ' Cześć ' i uściskałam
dziewczynę na co ta przyjaźnie się uśmiechnęła. Nie wyglądała na jakąś szczególnie
oznaczało że nie czułam dyskomfortu. Powiedziałam schludne ' Cześć ' i uściskałam
dziewczynę na co ta przyjaźnie się uśmiechnęła. Nie wyglądała na jakąś szczególnie
wywyższającą się ' ah jaka to ja nie jestem piękna,bla bla bla' postanowiłam dać jej szansę i
spróbować się z nią chociażby zakolegować. Nigdy nie oceniaj ludzi po wyglądzie,
pozory mogą mylić zawsze powtarzała mi mama. Chciałam jeszcze o coś wypytać
ową partnerkę Daddy'ego kiedy przerwał nam Paul.
- Dziewczyny załatwicie do w domu. Teraz jedziemy! - wyrzucił na jednym tchu ciągnąc nas
wszystkich do wyjścia. Fakt miejsce gdzie wkoło pełno rozwrzeszczanych fanek nie było
odpowiednie do nawiązywania nowych znajomości. Ujęłam dłoń ciemnowłosego i ruszyłam
za innymi kierującymi się do samochodów. . .
*Jakiś czas później*
*Perspektywa Zayna*
Siedzieliśmy wszyscy w salonie pochłonięci i zatraceni w oglądaniu filmu. Od razu po
przylocie postanowiliśmy przyjechać do domu mojego i chłopaków, zresztą Emily nie
miała nic przeciwko oznajmiając że chce spędzić trochę czasu z przyjaciółmi których
nie widziała jakiś czas. Dziwiłem się jej trochę, bo ma przed sobą jeszcze tyle a po podróży
na pewno była zmęczona. Cóż nie sprzeciwiałem się jej. Cieszyłem się, że zdecydowała się
wrócić ze mną do Londynu, znów ze mną być. Nie dopuszczałem do siebie myśli , że
mogłoby być inaczej, że mogłaby mnie zostawić. NIE . Musiałem o nią zawalczyć ,dlaczego?
Bo nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Co z tego że nie budzimy się obok siebie każdego
ranka, nie mieszkamy ze sobą? Po prostu potrzebowałem jej, jej obecności bo była moim
tlenem , powodem by wciąż być na tym świecie.
Całe rozmyślenia na temat teraźniejszości i tego co wydarzy się później przerwał telefon
Emily. Śledziłem każdy jej ruch, każde jej posunięcie. Przeczytała sms po czym spojrzawszy
na nas wszystkich i zatrzymując swój wzrok dłużej na osobie Jessicy pokręciła głową na
boki i wybiegła. Po prostu wybiegła z hukiem zatrzaskując drzwi. Każdy był jak
sparaliżowany, nikt nie wiedział co się dzieje. Nie myśląc racjonalnie ruszyłem za nią
zostawiając odrętwiałych przyjaciół w salonie. Coś musiało się stać . . . coś poważnego,
miałem złe przeczucia . . .
_____________________________________________________________________________
Siemsoon Skarby! : * Dawno mnie tu nie było za co przepraszam. Wyjazd do Londynu,
powrót, poprawianie ocen .. potem znowu coś - brak weny . TAK STRASZNIE
PRZEPRASZAM. Jest mi jednak przykro że jest was tu coraz mniej..ostatni rozdział = 31
kom. Co się z Wami dzieje? Nie ciekawi was już ten blog? Wiem, że teraz trochę
przymulam..ale to tylko chwilowe, muszę wszystko sprostować, poukładać bo przyznajcie
że w poprzednich rozdz. bardzo dużo się działo. Więc teraz trochę nudy,nudy..potem
znowu BUM! i coś się wydarzy : )) Cóż.. .nad TYM rozdziałem siedziałam dłużej niż
zazwyczaj - starałam się jeszcze bardziej tylko po to by wam się podobało. Dlatego błagam.
PRZECZYTASZ=SKOMENTUJ
Dwa głupie słowa a tak wiele znaczą : ** Zdjęcia z Londynu znajdziecie w zakładce LONDYN
Nie są rewelacyjne xdd ale jakieś są : )) Oglądajcie, jeśli chcecie. + Mam dla Was małą
ofertę. Kupiłam 2 pary spodenek i oby dwie chcę sprzedać. Jedne za duże, drugie za
krótkie.Kupiłam je w Londynie w Primarku .. nie nosiłam ich ani razu, mają jeszcze metki.
Obydwie pary są dżinsowe ( jedne jaśniejsze drugie ciemniejsze ) Pierwsze to rozmiar
36 drugie- 38 : )) Mają ćwieki .. (te drugie mają ich więcej) Wstawię zdjęcia jeśli znajdą się
chętni do zakupu. SPRZEDAM TANIEJ NIŻ JE KUPIŁAM : ) Zainteresowani-pisać w kom.