niedziela, 30 czerwca 2013

~Rozdz 38.

                                        *przeczytaj info.pod rozdziałem-ważne:)*
~ Odpięłam  pas po  czym   spojrzałam   na   Zayna,  który   w   tamtym   momencie   przyjaźnie   się 
    uśmiechał.Podniosłam się  z  siedzenia  przeklinając  w  myślach  to  jakie  okazało  się  one  wbrew
    pozorom   nie   wygodne;  czym   jednocześnie   spowodowane   były   bóle  w  okolicach  " kości 
    ogonowej " .  Odwróciłam   się    za   siebie    i   skontrolowałam   a   może   raczej    próbowałam
   skontrolować   
gdzie   podziewał   się    Louis   z   Harrym.   Styles,  Styles  ..  musiałam   z   nim 
    porozmawiać   jak   i   zarówno   podziękować,  bo   spójrzmy   prawdzie  w   oczy  dzięki   niemu
    przezwyciężyłam  ten  ciężki  okres związany  z tymi  wszystkimi   cholernymi    problemami   czy
    też   plotkami.  To   właśnie  jemu  zawdzięczałam  fakt,  że  podniósł   mnie   na   duchu   dodając 
    otuchy i  odrobiny  wsparcia  tłumacząc, że całe zajścia  były  tylko i   wyłącznie   dla   wywołania
    nowych sensacji. A co  za tym się kryło? Pieniądze .. Racja, przecież   media  w   takowy   sposób
    zarabiają, by utrzymać swoje   rodziny. Tylko   pomijają   pewien  drobny  szczegół - tym   samym
    niszczą życia innym ludziom; nie zawsze, ale jednak w większości przypadków.
 - Emily chodź oni do  nas dołączą - z  amoku    wyrwał   mnie  głos   Malika.  Powtórnie  spojrzałam 
    na  dwóch  kretynów  po czym  zadecydowałam  iż  nie   warto  zaprzątać  nimi  głowy,  gdyż  ze 
    względu na to, że są już dorośli - doskonale poradzą sobie sami.
    Stanęłam   przy    metalowych   schodkach,  którymi   mieliśmy  zejść   na   ziemię,  by  następnie
    skierować swoją twarz ku Mulatowi i z zadowoleniem rzec..
 - Nareszcie w domu - chłopak  na  moje słowa  zaśmiał   się   beztrosko   ująwszy   wcześniej   moją 
    dłoń.   Razem    ruszyliśmy   na   dół   pokonując  ostrożnie   stopień   za   stopniem.  Wciągnęłam 
    głęboko  powietrze  i   założyłam  na   nos  Ray  Bany  zatrzymując  się  na  chwilę,  podczas   gdy 
    ciemnowłosy odbierał nasze bagaże." Zadarłam "  głowę  wysoko  w   górę   powodując   zarazem ,
    że ciepłe promienie   słoneczne   beznamiętnie   otulały   mą   twarz. Pogoda   ostatnio   dopisywała 
    co mogło wydawać się nieco dziwne, gdyż była  prawie   końcówka  lata. Nie   pozostawało   więc
    nic innego jak cieszyć się  gorącymi   dniami. Uwolniłam  włosy  z   luźnego  koka  i   momentalnie 
    poczułam jak wirują   delikatnie  w   powietrzu.Przeczesałam  je  palcami   by  następnie  odwrócić
    się w stronę  Zayna i sprawdzić  czy aby na  pewno  sobie  radzi. Tuż   obok   niego   dostrzegłam
    także  dwójkę  znajomych mi osób, którzy non stop  oddawali   by   się  wygłupom  i   beztroskim
    zabawom   -  niczym   rozwydrzone   dzieci.  Podparłam   ręką    prawe  biodro  z   rozbawieniem 
    przyglądając  się   Harremu  siłującego   się   z   walizką. Wyglądało   to   niemniej   przekomicznie.
    Na ratunek  lokowatemu  pośpieszył nie kto  inn y jak   Louis  tłumacząc   zarazem,  że   z   takimi 
    rzeczami musi postępować " na spokojnie " a  nie   od   razu   z   nerwami. Jedna   istna   komedia/ 
    kabaret  w  jednym.  Nie  zorientowałam  się  nawet jak   przywarłam   swoim   ciałem   do   torsu 
    Malika, który ramionami oplótł   mój   brzuch   zręcznie   przyciągając bliżej   niego .Chciałam   mu
    się wyrwać  bądź w jakikolwiek  sposób uwolnić, lecz  nie było  mi   to  chyba   dane   bo chłopak
    okręcił  mnie   wokół    własnej   osi  stając   następnie  naprzeciwko  mojej   osoby  wpatrując  się 
    jednocześnie z zaciekawieniem w mą twarz.
 - Coś nie  tak? Tusz  mi się  rozmazał? - zapytałam  co   wydało   się  być   bardziej    lamentem   niż 
    pytaniem,     dotykając   mimowolnie   polika   opuszkami   palców. Mulat   w   danym   momencie 
    wyglądał  niemniej  dziwnie  spoglądając tak  na   mnie   przez   dłuższą   chwilę. Na   moje   słowa 
    zaśmiał się głośno  z  wyczuwalną  nutą  rozbawienia  głosie   kręcąc   przy  tym  głową   na  boki.
    Mozolnym  lecz zarazem stanowczym    ruchem   złapał   mój  nadgarstek   i  opuścił   dłoń,  która
    parę sekund wcześniej umieszczona była na mojej skórze.
 - Po  prostu . . .  -   zaczął,  zmysłowo bawiąc  się  moimi  włosami,  odgarniając   je   następnie   za
    ucho. 
 - Stęskniłem  się  za  tym  wiesz?  Stęskniłem  się   za  Tobą -   westchnął   wyrażając   tym   samym 
    niezadowolenie jak i bezsilność.
 - Naprawdę  nie  mam  pojęcia  co  byłbym  w  stanie  zrobić  gdybyś    rzuciła   mnie   na   dobre  - 
    oznajmił spuszczając wzrok a mną zawładnęło poczucie winy i   wstyd.  Dlaczego   mu   wcześniej
    nie  wierzyłam?  Dlaczego  naszły  mnie  wątpliwości  skoro   bardzo    dobrze    zdawałam    sobie 
    sprawę że mnie kocha?
 - Zayn ja  Cię  przepraszam, tak    cholernie   Cię    przepraszam - powiedziałam    niemal   szeptem a
    jednak  wystarczająco  głośno,  by  chłopak   to   usłyszał. Oplótł    swoimi   rękami   moje   biodra
    jednocześnie zręcznie przysuwając bliżej siebie.
 - Ty nie masz mnie za co przepraszać. Wiem,  że   to   wszystko   mogło  Cię   przerosnąć.Te   plotki,
    sytuacja z Perr . . . 
 - Cii  nic  już  nie  mów - przerwałam  mu  kładąc  dłonie   na   klatce  piersiowej  ciemnowłosego    i 
   umiejscawiając swoją głowę w zagłębieniu   jego   szyi. Ten  mnie   posłuchał    nie   powiedziawszy
    dalej  ani  słowa. Ucałował  moje  włosy po  czym  oparł  się   o  moje  ramię   nucąc   pod   nosem 
    dotąd   nie    znaną,  ale   jakże  przyjemną   dla  ucha   melodię. Uniosłam    delikatnie    kąciki   ust
    ciesząc  się po prostu chwilą, do  czasu  kiedy   to    bezczelnie    postanowiono  nam   ją  zakłócić.
 - Ee . . . Gołąbeczki nie chcemy Wam przeszkadzać, ale  chyba   pora   się   już   zbierać -  obydwoje
    usłyszeliśmy zachrypnięty,  charakterystyczny   głos. Z   dobrze   widoczną   niechęcią   obróciłam
    się w    stronę   dobiegających   dźwięków. Tam   na   tym  "słynnym pojeździe"  mającym   zamiar
   dowieść bezpiecznie i bez zbędnych zamieszek ludzi,  którzy   w    miejscu   publicznym  "narażeni"
   są na nagły   napad fanów ( bo spójrzmy na to z innej strony- w  przypadku    dużej   ilości   takich
    osób   mogłoby   skończyć  się   nie  fajnie  jeśli  w  pobliżu    nie    ma  ochrony  )   do   budynku 
    znajdującego  się    nieopodal    punktu   w   którym  wyląduje  samolot. Spojrzałam   cynicznie  na 
    Harrego  podnieconego  nie    wiadomo  czym,  który  z  wielkim  bananem   na    twarzy    zaczął 
    wciskać klakson mając przy tym niezły ubaw. Kolejny   raz   popatrzyłam   na   Zayna    błagalnym
    wzrokiem, ale ten tylko z miną  typu "przyjaciół  się   nie  wybiera"   wzruszył   ramionami   i   ujął
    moją dłoń kierując się następnie do owego środku transportu.
    Cała  nasza  czwórka  wraz  z  kierowcą  pomieściła  się  w   nim   z   niemałym   trudem ,  jednak 
    dyskomfort  ten  miał  trwać  zaledwie  kilka  minut    nie   warto  było    więc  przesiadać  się   do 
    drugiego "mini samochodziku" w którym zresztą wieziono nasze bagaże.
 - Louis czy mógłbyś łaskawie   przestać   się    bawić   moimi  włosami? - zapytałam   podirytowana 
    tworząc sarkastyczny jak i wymuszony uśmiech.
 - Są takie miękkie i puszyste - odparł  chłopak   nie   zaprzestając   wykonywania   czynności,   która
    jednym słowem doprowadzała mnie  do   szału. Zagryzłam   wargę  modląc  się   byśmy  w  końcu 
    dotarli. Po jakiejś chwili pojazd   się   zatrzymał   a  mężczyzna   wyglądający   na   ok  trzydziestkę
    oznajmił, że możemy już wysiąść  i   zabrać  swoje   walizki.Tak  też  więc zrobiliśmy, kierując   się
    następnie w stronę szklanych, wielkich  drzwi   mających   na   celu wpuszczenie   nas  do  środka 
    co okazało się  nie   lada  wyzwaniem,  gdyż   roiło   się   tam  od   reporterów  próbujących  robić 
    zdjęcia odkąd   tylko  przekroczyliśmy   progi lotniska.Zasłoniłam   ręką   twarz   podobnie  zresztą
    jak   moi   towarzysze,  ściśle   wypatrując   grupki   pozostałych   przyjaciół   którzy   zgodnie   z 
    obietnicą iż nas odbiorą również powinni znajdować się w budynku.
 - Są tam! - krzyknęłam Mulatowi wprost do ucha chcąc   zagłuszyć   tym   samym   piski   należące 
    zapewne do fanek zespołu.Uniosłam rękę najwyżej jak  tylko   potrafiłam   by  dać   znać   Niallowi
    i innym w jakim położeniu  się  obecnie   znajdowaliśmy. Irlandczyk   wykonał   specyficzny   ruch
    głową wskazując jednocześnie na   Paula i   kilku   ochroniarzy   próbujących   przedostać   się   do 
    nas poprzez tłum ludzi. 
 - Znów jesteście razem? 
 - Zayn co z Perrie? To prawda że będziesz   miał  z   nią   dziecko? - wyłapywałam   kolejne   pytania 
    kierowane z logiki do mnie i Malika.
 - Doszły  nas  słuchy,  że   w   Polsce   próbowałeś   popełnić  samobójstwo.  Potwierdzasz   to ? 
 - Przepraszam nie mam  czasu - sprostował   mój  chłopak   oznajmiając  tym   samym, że   nie    ma 
    zamiaru odpowiadać na żadne pytania. Ci jednak nie   dawali  za   wygraną   i   wciąż   napastowali 
    chcąc wyciągnąć jak najwięcej   informacji   z   naszego życia   prywatnego. Odetchnęłam  z   ulgą
    kiedy przed nami pojawili się dobrze zbudowani mężczyźni odziani w czarne stroje.
 - No już! Przesuńcie się! - krzyczał jeden przez drugiego   torując   nam   drogę   tak,  byśmy   mogli
    bezpiecznie   przedostać   się   do   przyjaciół. Byłam   przerażona  i  jednocześnie  zszokowana    z 
    zaistniałej afery spowodowanej   naszym   powrotem   do   Londynu. Nie wiedziałam, że   zrobi  się
    z tego taka wielka  sensacja . . W   dodatku    sytuacje    mające  miejsce  w  poprzednich    dniach
    tylko podgrzały temperaturę jeśli chodzi o media. . . 
    Gdy w końcu odzyskaliśmy szansę do swobodnego  poruszania    się   od    razu   podbiegłam   do 
    małej   grupki   trzymającej  się    w   stosownej  odległości  od  ludzi,  którzy  kilka   chwil    temu 
    próbowali nas zmiażdżyć. 
 - Jessica ! - wydałam stłumiony okrzyk   po   czym  wtuliłam się   z   impetem   w   przyjaciółkę.  Nie
    widziałam jej od dłuższego czasu,  cóż się  dziwić  że  tak  bardzo  cieszyłam się    z    jej   widoku. 
    Moje powieki mimowolnie stały się  wilgotne i  już sekundę   później    po    policzkach    beztrosko 
    spływały kryształowe, słone łzy. Łzy szczęścia . . . 
 - Brakowało mi Ciebie. Nawet nie zdajesz  sobie   sprawy   jak  bardzo -  wydukałam  w   przerwach 
    pociągając   nosem.   Postanowiłam   się  wreszcie   doprowadzić   do   porządku  i   przywitać  z 
    resztą za którą jakby nie patrzeć - tęskniłam równie mocno.
 - Niall   zrobiłęś   coś  z   włosami ?  -  zapytałam    łakomczucha   mierzwiąc    jednocześnie    jego 
    czuprynę i  burząc  tym  samym   fryzurę    nie   wyglądającą  po " napadzie "  tak  jak  zamierzał 
    widocznie blondyn. Horan  wydał   cichy   pomruk  niezadowolenia  wywołując  tym  samym   u  
    mnie   dawkę  śmiechu. Po  chwili   jednak   wypowiedział  te   słowa  na   które  tak  czekałam :
    Witaj   w   domu. Wyściskałam  się   z  każdym, kiedy  doszłam  wreszcie  do   jakiejś   brunetki 
    o gęstych, kręconych włosach i idealnej figurze. 
 - Ee . . . - za jąkałam się kierując swój wzrok następnie ku chłopakom i Jess. 
 - Emily to jest Danielle moja dziewczyna,  Dann to jest Em - przedstawił  nas  sobie   Liam   co   nie
    oznaczało   że   nie  czułam   dyskomfortu.  Powiedziałam    schludne   '  Cześć  '   i    uściskałam
    dziewczynę    na   co   ta  przyjaźnie   się   uśmiechnęła.   Nie  wyglądała    na   jakąś  szczególnie
    wywyższającą się ' ah jaka  to ja   nie jestem piękna,bla  bla  bla' postanowiłam dać   jej  szansę    i 
    spróbować   się   z   nią   chociażby   zakolegować. Nigdy    nie   oceniaj  ludzi   po   wyglądzie, 
   pozory   mogą    mylić   zawsze  powtarzała   mi   mama.  Chciałam  jeszcze    o   coś    wypytać 
   ową partnerkę Daddy'ego kiedy przerwał nam Paul.
 - Dziewczyny załatwicie do w domu. Teraz jedziemy! - wyrzucił  na   jednym    tchu   ciągnąc   nas
    wszystkich do wyjścia. Fakt miejsce gdzie    wkoło    pełno  rozwrzeszczanych  fanek    nie   było
    odpowiednie do nawiązywania   nowych znajomości. Ujęłam   dłoń   ciemnowłosego   i   ruszyłam
    za innymi kierującymi się do samochodów. . . 
   
   *Jakiś czas później*  
   
   *Perspektywa Zayna*
    Siedzieliśmy wszyscy  w  salonie  pochłonięci  i  zatraceni    w   oglądaniu filmu.   Od   razu    po 
    przylocie    postanowiliśmy   przyjechać  do   domu    mojego  i   chłopaków,  zresztą   Emily  nie 
     miała nic   przeciwko   oznajmiając   że   chce   spędzić  trochę   czasu   z  przyjaciółmi   których 
     nie widziała jakiś czas. Dziwiłem się jej trochę, bo ma   przed sobą  jeszcze   tyle   a  po   podróży
     na pewno była zmęczona. Cóż nie sprzeciwiałem   się   jej. Cieszyłem   się,   że   zdecydowała  się
     wrócić ze  mną  do  Londynu,  znów  ze   mną   być.  Nie   dopuszczałem   do  siebie  myśli ,  że 
     mogłoby być inaczej, że   mogłaby mnie zostawić. NIE . Musiałem  o   nią   zawalczyć ,dlaczego?
     Bo nie wyobrażałem  sobie   życia   bez   niej. Co z tego że nie budzimy się  obok  siebie   każdego
     ranka, nie mieszkamy   ze   sobą? Po   prostu  potrzebowałem   jej,  jej  obecności  bo  była  moim 
     tlenem , powodem by wciąż być na tym świecie. 
     Całe  rozmyślenia   na   temat   teraźniejszości i  tego  co  wydarzy  się  później   przerwał  telefon
     Emily. Śledziłem każdy jej ruch, każde jej  posunięcie. Przeczytała   sms   po   czym   spojrzawszy
     na  nas wszystkich i   zatrzymując  swój  wzrok  dłużej  na  osobie  Jessicy  pokręciła  głową   na 
     boki   i   wybiegła.   Po    prostu    wybiegła   z   hukiem   zatrzaskując   drzwi.  Każdy    był    jak 
     sparaliżowany, nikt  nie    wiedział  co   się    dzieje.   Nie  myśląc   racjonalnie  ruszyłem   za    nią 
     zostawiając   odrętwiałych  przyjaciół    w    salonie. Coś  musiało  się  stać . . .  coś   poważnego, 
     miałem złe przeczucia . . . 
     _____________________________________________________________________________
     Siemsoon Skarby! : * Dawno mnie  tu   nie   było   za   co   przepraszam. Wyjazd   do   Londynu,  
     powrót,   poprawianie    ocen   ..   potem    znowu    coś   -   brak   weny . TAK   STRASZNIE 
     PRZEPRASZAM. Jest mi jednak  przykro   że   jest   was   tu   coraz mniej..ostatni rozdział = 31
     kom. Co  się   z   Wami   dzieje?   Nie   ciekawi    was   już  ten   blog? Wiem,  że   teraz   trochę  
     przymulam..ale to tylko chwilowe, muszę   wszystko   sprostować,  poukładać   bo   przyznajcie
     że w   poprzednich   rozdz.  bardzo   dużo   się   działo. Więc   teraz   trochę   nudy,nudy..potem 
     znowu BUM! i   coś   się   wydarzy : )) Cóż..  .nad   TYM   rozdziałem   siedziałam   dłużej   niż 
     zazwyczaj - starałam  się   jeszcze   bardziej   tylko   po to by wam się podobało. Dlatego błagam.
                                                     PRZECZYTASZ=SKOMENTUJ 
    Dwa głupie słowa a tak wiele znaczą : ** Zdjęcia z Londynu znajdziecie   w   zakładce   LONDYN
    Nie są rewelacyjne xdd ale   jakieś   są : ))   Oglądajcie,   jeśli   chcecie. + Mam   dla   Was   małą
    ofertę. Kupiłam   2   pary   spodenek  i  oby   dwie   chcę   sprzedać. Jedne   za   duże, drugie   za 
    krótkie.Kupiłam je w Londynie w Primarku .. nie   nosiłam   ich  ani   razu, mają   jeszcze   metki.
     Obydwie   pary   są   dżinsowe ( jedne   jaśniejsze   drugie   ciemniejsze  ) Pierwsze    to   rozmiar 
     36 drugie- 38 : )) Mają ćwieki .. (te drugie mają ich więcej) Wstawię  zdjęcia   jeśli   znajdą   się
     chętni do zakupu. SPRZEDAM   TANIEJ  NIŻ JE KUPIŁAM : )  Zainteresowani-pisać  w   kom.    

sobota, 8 czerwca 2013

~Rozdz 37.


             "OD AUTORKI" PRZECZYTAJ INFORMACJĘ POD ROZDZIAŁEM"

 ~ - Siemasz Zayn. Gdzie już jesteście? 
     - Właśnie dolatujemy i mamy małą prośbę ..
     - No?
     - Moglibyście nas odebrać? Ponoć na lotnisku sterczy cała masa reporterów.
     - O kurde..jasne. Za niedługo w takim razie będziemy. Pa 

     Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i powtórnie utkwiłem w identycznej  pozie  jak  wtedy,gdy 
     nie  spodziewałem  się  jeszcze  telefonu od  Malika. Przypatrywałem  się  Jess - MOJEJ Jess
     nie  mając  najmniejszych   wątpliwości co  do tego, że  jest  najpiękniejszą  dziewczyną  jaką 
     kiedykolwiek  widziałem,  z  jaką  kiedykolwiek  mógłbym  być. Niesamowite  jest  uczucie i 
     myśl,że była ona właśnie ze mną. Z frajerem, który mógłby ją skrzywdzić, zranić jej uczucia.
     Ciągłe  koncerty,  wywiady - wiążą  się  z  tym  rozłąki, chwile  tęsknoty  zwątpienia  czy  taki 
     związek ma w ogóle jakiś sens. Miałem świadomość, że jednak tego nie zrobię, nie mógłbym 
     bo w  gruncie  rzeczy  różniłem  się  od  Harrego,  który  jednym  słowem  w  takowy  sposób 
     postępował z kobietami.  Traktował  je jak przedmioty, jak  zabawki..dopuszczał się do tego 
     podczas gdy ja NIGDY bym czegoś identycznego nie wykonał. Miałem bowiem szacunek do
     dziewczyn, dzięki  mamie która pod pewnym  względem mnie  jego nauczyła. To właśnie jej, 
     tak wspaniałej rodzicielce zawdzięczałem naprawdę wiele. 
     Pomimo  faktu i  świadomości,  że nie  zraniłbym uroczej blondynki to gdzieś w  środku  tuż 
     pod lewą piersią czułem, że  zasługuje ona jednak na kogoś  lepszego. Dlaczego? Przecież  ją
     kochałem.  Kochałem  na tyle  mocno  ile  tylko  zdoła  kochać serce które  w sobie nosimy, 
     dzięki któremu  żyjemy. Wiedziałem  iż  darzy mnie  ona  tym samym. Te iskierki w oczach
     za  każdym  razem, gdy  zrobię "krok dalej" , te z pasją  oddające  pocałunki usta, które  tak
     często pieściłem,  skóra  drżąca  pod  wpływem  mojego  dotyku. Czemu  więc  cichy  głosik 
     podpowiadał mi, że jestem dla niej nie  odpowiednim "kandydatem" ? Odpowiedź  to  tylko 
     kwestia czasu. Myślałem nad tyloma  sprawami, kiedy  w  tamtym  momencie  powinienem
     był poinformować  resztę o małej wycieczce na lotnisko. Ruszyłem lekko  głową by wrócić
     na ziemię i zacząć  myśleć  racjonalnie  po  czym rozejrzałem się po  przestrzeni  pokoju. W 
     głębi   jego  dostrzegłem  trzy  twarze  bacznie  przyglądające się  mojej  osobie.  No  tak
     oczekiwały jakichkolwiek  wyjaśnień, wieści  od przyjaciół z którymi jakby nie  patrzeć  nie
     widzieliśmy  się  dość  długo. Przyznam, że  mnie  samemu  zaczynało  brakować   już  trójki 
     debili  i  chyba  jako  jedynej  rozważnej  ( nie  wliczając  Liama )  -  Emily.  Ostatnim  razem 
     rozmawialiśmy ze sobą około  dwóch tygodni  temu. Wiele  przez ten  okres się  wydarzyło.
     Stanowczo za wiele... Uświadomiłem  sobie jedno - mimo  wszelkich  przeszkód,  utrudnień 
     powinniśmy trzymać się zawsze razem bez względu na to co się stanie. Kiedyś tak było i nic
     nadzwyczajnego  się nie  działo. A  teraz? Teraz o  mało co a  rozpadłby  się zespół  i jeden z
     jego członków stracił by wybrankę swojego życia.  To  co ma  miejsce w naszym life nie jest
     normalne. Niektóre wydarzenia z dnia na dzień  wydają się być  coraz  bardziej pokręcone i 
     nie do zrozumienia. Wraz z  tym też i  trudne, bo  jakby nie  patrzeć  kilka  razy  zdarzyło  się 
     iż decyzje które musieliśmy podjąć - raniły kogoś. Powtórnie zebrałem  wszystkie  myśli  do
     ładu i po raz drugi spojrzałem na  osoby siedzące  nieopodal mnie. Otworzyłem usta, lecz po
     chwili znów je  zamknąłem nie wiedząc dokładnie co powiedzieć. Na moje szczęście pomógł
     mi Liam, którego głos był nie lada wybawieniem pośród na stałej ciszy.
  - Dzwonił Zayn? - zapytał spokojnym tonem. Mimowolnie  pokiwałem twierdząco głową. Ten
     jedynie wywrócił oczami młynek, kontynuując.
  - Powiesz nam coś, czy nadal będziesz tak tkwił nie orientując?
  - Soryy - przeciągnąłem  podnosząc  jednocześnie  się  z  sofy,  która okazała  się  być  jeszcze 
     wygodniejsza niż sądziłem.
  - Dolatują już do Londynu i poprosili żebyśmy ich jakoś odebrali. Ponoć na lotnisku czekają
     media i jacyś reporterzy. Szczerze powiedziawszy całkiem niezła "afera" się z ich poworotu
     zrobiła - wyrecytowałem  na jednym  tchu z niemałym  trudem łapiąc  następnie powietrze.
     Po  moich  słowach  z  miejsca   na  którym  wcześniej  siedziała ,  wstała  Jessica  z   wielkim 
     uśmiechem na  twarzy. Dojrzałem  w  jej  oczach  iskierki i  nutę  podekscytowania. Cóż  się 
     dziwić  miała  przecież  w  końcu  zobaczyć  swoją  przyjaciółkę,  tak   bliską  jej  osobę. Sam 
     również uniosłem  kąciki ust mając  cichą  nadzieję, że od tamtej pory  wszystko  się ułoży i 
     będzie tak jak dawniej.
  - Jedziemy  na  dwa  auta? Bo rozumiem , że  wy  też  chcielibyście  jechać? - mówiłem powoli 
     wskazując  palcem  kolejno  Liama  i  Danielle. W  ramach  tego  otrzymałem  odpowiedź,  że 
     jeżeli nie byłoby to problemem to również by się "zabrali".
  - Ok więc wychodzi  na  to, że  bierzecie  jakiś samochód  z garażu,  wszyscy do jednego się nie
     zmieścimy - ostrzegłem trzymając w ręku kluczyki od Range Rovera i szczerze? 
     Najwygodniejszego  i  mającego  najwięcej  miejsca  auta  spośród  tych  które  mieliśmy  do 
     dyspozycji.
  - Nareszcie poznasz Em - niemalże  krzyknęła  blondynka  łapiąc  za rękę  Dann i  ciągnąc ją za 
     sobą w stronę  wyjścia na  zewnątrz. Posłałem Payn'owi ciepły uśmiech  zadowolony z faktu,
     że  nasze  partnerki ( miejmy nadzieję ) polubiły się, na  co ten  odwzajemnił  mi  tym samym.
     Ruszyliśmy więc za dziewczynami  w kierunku  pojazdów  mających za zadanie  dowieść  nas
     bezpiecznie na lotnisko.

     *Perspektywa Emily*
    Pogłębiłam się  w przyjemnym jak i długim śnie nie przejmując się tym, co działo się dokoła.
    Totalnie  zatracona  byłam  w  tym  co  produkował  w  danym  momencie  mój  mózg.  Nie 
      obchodziły mnie w tamtej chwili problemy, które jakby nie patrzeć  same  się  nie  rozwiążą
      i nie znikną tak  jak gdyby  nigdy ich  nie było, chociaż bardzo  byśmy  tego  pragnęli jest to
      rzeczą niemożliwą. Świat  który  widziałam poprzez moją wyobraźnię był niemniej idealny, 
      idealny dla mnie do pewnego miejsca..
      Mały  domek   na  obrzeżach Londynu,  wymarzony  zawód  tancerki,  ogródek,  basen i 
      chłopak, który wiesz że  kocha cię nad życie  wracający  codziennie z  pracy  narzekając
      zarazem iż Paul za wiele wymaga. Wspólnie spędzone chwile, wyjścia do kina, imprezy
      z najlepszymi przyjaciółmi. Magiczne noce , które  w mej  pamięci  pozostaną  na  długo. 
      Wszystko   jest  cudowne,  zaczarowane  do  czasu  gdy  jeden  błąd  zepsuł  to  wszystko. 
       Jedna głupia pomyłka, która sprawiła że życie miało już nie wyglądać tak jak  dawniej.
       Cały sen sprawiał wrażenie fantastycznego gdyby nie to, co zdarzyło się na jego końcu. 
       Przez moją głowę przelatywały słowa "JAKA POMYŁKA", "DLACZEGO ZMIENI ONA AŻ 
       TAK BARDZO DOTYCHCZASOWE ŻYCIE". Martwiłabym się tym, gdyby nie fakt że  był 
        to tylko  wytwór  mojego  umysłu. Nie wiem ile  tak  dumałam, lecz w pewnym momencie
        poczułam delikatny, przyjemny dotyk ust na swoim czole. Uniosłam górne kąciki ust po 
        czym mozolnie otworzyłam oko robiąc następnie to samo z drugim.
     - Przepraszam, że cie obudziłem ale zaraz lądujemy - usłyszałam  już  tak  dobrze  mi znany 
        męski  głos. Podniosłam  głowę z  kolan  Mulata  dokładnie  tak by spojrzeć  mu prosto  w 
        oczy, by po raz kolejny  zatracić się  w jego  niesamowicie  czekoladowych  tęczówkach  i 
        przypomnieć  sobie  chwile  w  których  było  nam  ze sobą  tak  dobrze. Gdzie  problemy, 
        sprzeczki nie  miały  miejsca. Nie  liczyło  się  nic  oprócz  MIŁOŚCI  którą  się  nawzajem 
        darzyliśmy. Przez moją myśl przepływała jedynie nadzieja, że odbudujemy to uczucie na
        nowo. Nie odezwawszy się ani słowem co rusz tylko  uśmiechając ciepło  zapięłam pas na 
        polecenie stewardessy, by następnie złapać dłoń  ciemnowłosego i przezwyciężyć  strach 
        przed lądowaniem.
     - Trzymaj mocno i zamknij oczy-ledwo co dosłyszałam szept skierowany wprost do mojego
        ucha i należący zdecydowanie do osoby  siedzącej  obok. Posłusznie  wykonałam  to o co 
        prosił. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego za każdym razem gdy leciałam samolotem aż
        tak panicznie reagowałam. Jedynym rozwiązaniem i wyjściem z  takowych  sytuacji było
        chyba zrezygnowanie na przyszłość z owego środku transportu.Wiązały się z tym zarówno
        plusy jak i minusy, ale prawda jest taka że  człowiekowi  jednak  w życiu  nic nie  dogodzi.
        Zawsze  znajdzie  się   coś,  co  pokrzyżuje  nasze  plany,  działania.  Znów  odpłynęłam  w 
        przestrzeń wyobraźni i nawet nie zorientowałam się że już wylądowaliśmy i niska kobieta
        o ognisto rudych  włosach  spiętych w  kucyk  ogłosiła koniec podróży  życząc  zarazem 
        miłego dnia i powtórnego korzystania z tej linii lotniczej.Wolne żarty...........
        ____________________________________________________________
        Siemson :* Tak patrzę na datę ostatniego dodania i przyznam , że się  
      poprawiłam jeśli chodzi o pisanie rozdziałów i ich publikowanie : )) 
      Mam nadzieję, że na tym się nie zanudziliście i cierpliwie wytrwacie do
      następnego w którym zdradzę Wam teraz - będzie się działo. Cóż właśnie..
      Nie wiem kiedy dodam nn, gdyż w pon. wyjeżdżam do Londynu i możliwe
      że 38 pojawi się za dwa tyg. Co do mojej "wycieczki" Pewna dziewczyna 
      poprosiła mnie bym na tym blogu opublikowała zdjęcia. Jeśli chcecie to 
      nie ma problemu i po powrocie utworzę specialną zakładkę przeznaczoną
      właśnie na takowe foto. xx Troszkę mnie zawiedliście bo miało być 70 kom
      , a było zaledwie 51..tego bloga czyta coraz mniej osób i jest to przykre
      bo nwm czy wam się to już nie podoba czy co ;// dlatego proszę:
       
                                            KOMENTUJCIE!  

      Dwa słowa , cokolwiek! Wracając do tematu..Pod ostatnim rozdziałem padło
      pytanie czy zrobię scenę (+18). Od razu zapewniam, że nie będzie takich 
      scen, chyba że raz...i ktoś pomoże mi to napisać XD Najpierw musi być
      zgoda przynajmniej połowy osób tych,którzy to czytają: )) 
      So...Lots Of Love i do następnego :*