czwartek, 25 kwietnia 2013
~Rozdz 33.
~ .... czy ty mnie naprawdę kochasz? -wydukała jąkając się po czym z lekko zaróżowionymi
policzkami spuściła głowę w dół. Podszedłem do niej wolnym, lecz jednocześnie pewnym
i stanowczym krokiem łapiąc delikatnie jej podbródek skierowawszy go po chwili ku górze.
Ująłem twarz dziewczyny w swoje dłonie "wymuszając" za razem by patrzyła tylko
i wyłącznie w moje oczy, a nie błądziła wzrokiem gdzieś po ziemi z wielkim zaciekawieniem
wpatrując się w swoje buty.
- Kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu i mam nadzieję, to się nigdy nie
zmieni. Jestem w tym momencie zły.. a wiesz na kogo? Na siebie ..za to, że nie dałem Ci
wcześniej aż tak bardzo odczuć jakim niesamowitym i ogromnym uczuciem Cię darzę -
mówiłem zatracony w czekoladowych tęczówkach szatynki.
- Nie chcę Cię stracić - odparła ocierając opuszkami palców łzę, która beztrosko śmiała
spłynąć po jej delikatnym , bladoróżowym policzku.
- To ja nie chcę stracić Ciebie - nic więcej nie zdołałem powiedzieć. Po prostu wbiłem się w
czerwone od szminki usta dziewczyny całując powoli, lecz jednocześnie zachłannie i czule.
Przygryzłem wargę brązowookiej sprawiając jej tym samym przyjemność. Po chwili się
ode mnie "odkleiła" , gdy obydwoje zorientowaliśmy się, że wkoło otoczyła nas cała masa
reporterów. Przypomniała mi się rozmowa Paula z Niall'em. Był już wystarczająco
wkurzony o minione plotki i zgraję zdjęć w czasopismach z ubiegłych tygodni.
- Chodźmy stąd proszę - z amoku wyrwał mnie głos Emily. Pokiwałem twierdząco głową i
chwyciłem jej lewą dłoń. Wolną ręką próbowałem przepchnąć się przez "tłumy" ciągle
zbierających się tam ludzi i robiących co chwilę pieprzone "obrazki", które zapewne
na drugi dzień miały wylądować w jakiś cholernych gazetach. Nie powiem - miałem dość
i zaczęło mnie to wytrącać z równowagi , zresztą chyba nie tylko mnie .... Dostrzegłem
zmęczenie i rezygnację na twarzy mojej towarzyszki. Nie było to jednak zmęczenie
spowodowane wysiłkami fizycznymi ... Dobijały ją te ciągłe piski, wrzaski i to, że nigdzie
nie mogliśmy wyjść razem i by nie obiło się bez jakichkolwiek zamieszań, zdjęć, mediów.
Zastanawiałem się ile zdoła jeszcze wytrzymać, miałem nadzieję że to nie zniszczy
naszego związku, którego zaledwie kilka godzin wstecz uratowaliśmy od kryzysu.
Natrętni ludzie nie dawali nam wciąż spokoju. Doprowadzili do takiego stopnia, że w
pewnym momencie musieliśmy ratować się ucieczką i nieunikniony był bieg.
- Co to było! - wysapała brunetka opierając się plecami o ścianę jakiegoś dużego budynku.
Zlekceważyłem wypowiedziane przez nią zdanie z zamiarem dokładnego rozejrzenia się
gdzie się w ogóle znajdowaliśmy. Wyglądało mi to na coś w rodzaju "ślepego zaułka"
Opustoszała kamienica, w okół mnóstwo innych w połowie rozwalonych "domków".
W pobliżu ani żywej duszy, jednym słowem zawiewało trupem.
- Dobra nie wiem gdzie jesteśmy ,ale proponowałabym teraz udać się w inne miejsce.
Nie podoba mi się tu - powiedziałem obracając się w stronę dziewczyny na co ta tylko się
zaśmiała i skrzyżowała ręce. Uniosłem jedną brew z "wielkim znakiem zapytania" na
twarzy.
- Czyżby mój Bad Boy miał cykora? - zapytała. Prychnąłem jedynie kręcąc przecząco głową.
Po chwili doszedł nas huk .. wybijanej szyby? Serce podeszło mi do gardła..Mogliśmy od
razu stąd odejść. Zauważyłem, że Em też się nieźle wystraszyła więc nie czekając
dłużej ująłem jej dłoń i skierowałem się .... No właśnie-gdzie? Nie orientowałem się w
tamtejszych terenach.
- Wiesz, lepiej ty prowadź - uśmiechnąłem się nerwowo do brunetki na co ta jedynie
pokiwała twierdząco głową.
*Oczami Harr'ego*
- Louis idioto! Nie grzeb w jej rzeczach!
- Przecież prosili, żeby ich też spakować.. ej patrz! Jak wyglądam? - zrobiłem facepalm'a
na widok Tomlinson'a paradującego po pokoju w staniku Emily założonego na koszulkę.
Z każdym dniem ten człowiek załamywał mnie jeszcze bardziej. Sarkastycznie się
zaśmiałem i wyrwałem mu własność dziewczyny dokładnie ją po chwili analizując. No nie
powiem - bieliznę miała całkiem niezłą. Włożyłem odzież do walizki zapinając ją
następnie do końca i rzucając mordercze spojrzenie Marchewie.
- Okej! No to wszyscy spakowani! - zaczął pocierać dłonią o dłoń.
- O której mamy samolot? - zapytał kończąc a ja w tym czasie wyrwałem się z amoku
potrząsając lekko głową.
- Równo 15.40 - poinformowałem go składając laptopa i chowając do torby.
- Stary nie żeby coś, ale jest 13. Trzeba zadzwonić do naszej parki.
- A tak , racja. Ty to zrobisz czy ja mam?
- Z przyjemnością wykonam jeden telefon - uśmiechnął się szyderczo na co zdałem sobie
sprawę, że coś kombinował. Usiadłem na skraju łóżka rozmyślając nad dalszą przyszłością
między innymi nad związkami które powstały w naszym zespole. Każdy praktycznie
miał już wybrankę swego życia : Liam - Danielle, Louis- Elkę, Zayn- Emily, Niall- Jess
a ja? Ja miałem Taylor choć od pewnego czasu nie byłem z nią szczęśliwy. Zastanawiałem
się czy tego nie zakończyć. "Jednak piosenkarki i modelki nie są dla mnie, muszę
znaleźć w końcu normalną dziewczynę którą zdołam pokochać" - przeszło mi przez
myśl. Będąc w totalnym zamyśleniu dobiegł mnie głos Pasiastego wchodzącego do
drugiego pomieszczenia i zamykającego po chwili drzwi. Usłyszałem tylko "Komornik!"
i głośny wybuch śmiechu. Oho, pewnie zaczął rozmowę z Malikiem.
*Oczami Em - 15.20*
- Zayn! Szybciej spóźnimy się! - krzyczałam roztargniona i pod determinowana
zachowaniem mojego chłopaka i jego przyjaciół. Zostało dwadzieścia minut do startu
naszego samolotu a oni cały czas się wygłupiali. Wbiegłam pośpiesznie na lotnisko
ciągnąc za rękę Harr'ego by wykupić zarezerwowane już wcześniej przez niego nasze
bilety. Co chwilę spoglądałam na zegarek denerwując się jeszcze bardziej. Trasa, którą
teraz mieliśmy pokonać w biegu nie należała do najkrótszych tym bardziej, że w tym
dniu było tam wyjątkowo dużo ludzi i przedostanie się dalej należało do nie lada wyzwań.
- Cztery bilety na rezerwację Styles - powiedziałam w ojczystym języku do miłej z pozoru
kobiety z uśmiechem na twarzy, zajmującej się sprzedawaniem biletów i informowaniem
pasażerów o godzinie lotów etc.
- Żartuje sobie pani ze mnie? - uniosła jedną brew a uśmiech, który towarzyszył jej do tej
pory znikł zostawiając po sobie ślad ułożonych w grymasie ust. Obejrzałam się za siebie.
No tak brawo loczku , znów się gdzieś zawieruszył. Cholera jasna.. Gdzie jest reszta!
Nerwowo rozglądałam się po wszystkich stronach wypatrując trójki przystojnych debili.
Albo nie mogą poradzić sobie z bagażami ... co byłoby idioctwem albo zatrzymały ich
fanki. Powiedziałam cicho do siebie. Podniosłam wzrok na kobietę patrzącą na mnie w
tamtej chwili jak na jakąś psychopatkę.
- Więc jak z tymi biletami? Mamy rezerwację na 15.40 Londyn - odparłam zrezygnowana.
- OCHRONA! - krzyknęła krótko po czym po moich bokach kilka sekund później pojawili
się całkiem dobrze zbudowani dwaj mężczyźni ubrani w czarne stroje.
- O co chodzi? - usłyszałam dobrze znajomy zachrypnięty głos, do którego dołączyli i
jego dwaj kumple. Odetchnęłam z ulgą. Wszystkie spojrzenia były skierowane na nasze
osoby. Popatrzyłam na Stylesa rzucając mu karcące spojrzenie po czym znów odezwałam
się do niskiej kobiety.
- Naprawdę nam się śpieszy - mówiłam już po angielsku. Ta jedynie zamrugała oczami po
czym odesłała dwóch napakowanych facetów. Wypuściłam z płuc powietrze...
- Oto pana bilety, miłego loku - zwróciła się z jakże uprzejmością do Harr'ego mającego
w tamtym momencie niezły ubaw. Zapłaciliśmy po czym udaliśmy się do odprawy...
- Co się stało, że takie zamieszanie się zrobiło ? - zapytał.
- No kurde serio? Mówiłam Ci, żebyś przyszedł po te bilety ze mną. Nie chcieli mi
uwierzyć .... - rzekłam prychając a następnie wtulając się w ramię Zayn'a. Usłyszałam
jedynie śmiechy całej trójki. Faktycznie zabawne....
Mieliśmy właśnie oddawać nasze bagaże i przechodzić przez "pikającą bramkę" kiedy
usłyszałam dźwięk swojego telefonu sugerujący, że dostałam sms. Numer nieznany...
Otworzyłam wiadomość:
"........
______________________________________________________________
TA DAM ! No i mamy 33. : )) Przepraszam, że czekaliście aż tyle. Kiedy
zobaczyłam datę dodania poprzedniego posta- przeraziłam się! Ale Was
zaniedbałam. ;cc Proszę nie miejcie mi tego za złe, ostatnio mam coraz
mniej czasu. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tym blogu i pod tym
rozdz. też będzie dużo komentarzy i waszych zdań na ten tem. Ostatnio
wydaję mi się, że coraz mniej osób to czyta . ;/ Jak tak dalej pójdzie to
zawieszę tego bloga i niebawem pojawi się epilog. KOMENTUJCIE! <3
++ jeśli macie jakieś sugestie czy propozycje do tego opowiadania,to
piszcie. postaram się sprostać waszym oczekiwaniom : )
wtorek, 9 kwietnia 2013
~Rozdz 32.
~ .... - zacząłem lekko zdenerwowany co dało wyczuć się przy moim drżącym głosie. Odwagi
dodał mi jej promienny uśmiech powodujący, że od razu miękną mi kolana.
- Wiem, że to za szybko bo jesteśmy razem dopiero z jakieś półtora
miesiąca ale .. chciałbym cię mieć po prostu przy sobie rozumiesz? - zapytałem spuszczając
wzrok, lecz po chwili znów "zawiesiłem" go na drobnej sylwetce blondynki kiwającej
wówczas głową.
- Więc.. chciałabyś ze mną zamieszkać? No i jeszcze z pozostałą czwórką debili.
Obiecuję, że będę o ciebie dbał i spełniał twoje wszystkie zachcianki ale nie
odmawiaj. W najbliższym czasie postaram się znaleźć coś tylko dla nas - zakończyłem
"przemowę" oczekując jakiejkolwiek reakcji ze strony dziewczyny. Ta jednakże podniosła
się do pozycji siedzącej i bacznie przyglądała mojej osobie analizując każdy skrawek
skóry, każdą część ciała.
- Niall jesteś pewien? - uniosła jedną brew ku górze. Odpowiedziałem pewnie "tak"
przełykając głośno ślinę.
- Jesteś kochany, jasne że chcę - niemalże wykrzyczała a ja odetchnąłem z ulgą zarazem
mocno ją przytulając i całując namiętnie w usta.
- Tylko jest mały problem. Wynajmuję mieszkanie z Emily i ..
- Coś wymyślimy nie zakrzątaj sobie tym teraz głowy - przerwałem jej po czym znów
złączyłem nasze wargi. W pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu
wskazujący na to, że ktoś dzwoni. Za pierwszym razem próbowałem to zbagatelizować, lecz
ktoś najwidoczniej chciał za wszelką cenę się ze mną skontaktować, gdyż nie dawał za
wygraną. Podirytowany wyciągnąłem komórkę i zobaczyłem wyświetlony numer
Paula. Zganiłem się w myślach dlaczego olałem wcześniej jego próby dodzwonienia się i
szykowałem jednocześnie na niezły ochrzan. Przeprosiłem dziewczynę wciskając już
zieloną słuchawkę.
*Rozmowa*
- No kurde człowieku! Ileż razy można ..
- Przepraszam byłem zajęty.
- 'Zajęty" powiadasz? To ciekawe, bo pozostali też chyba nie wiedzą
do czego mają te cholerne telefony.
- O co chodzi?
- Słyszałem o tym, że Harry, Louis i Zayn są w Polsce.. Co oni wyprawiają?
- Zayn poleciał do Em ona próbowała .....
- D0bra nie obchodzą mnie wasze "miłości" dzwonię w innej sprawie.
Chodzą plotki, że przez ten wyjazd zespół się rozpada i postanowiliście
grać teraz solo.
- Jak solo? Przecież to ściema.
- No właśnie. Dlatego załatwiłem wam wywiad w "Elen Show" gdzie temu
wszystkiemu zaprzeczycie i oznajmijcie, że wszystko pomiędzy wami jest
okej.
- W porządku. Kiedy?
- Jutro o 13.
- Przecież .. Oni są w Polsce.
- Nie obchodzi mnie to. Mają być, jeśli nie wylatują i wtedy słynny
boysband naprawdę ulegnie rozpadowi. Nie mam nic więcej do
powiedzenia , trzymaj się Niall pa.
*Koniec Rozmowy*
Byłem w szoku. Ba nie tylko w nim, bo ogarnęła mną też złość. Jak on mógł dać tak
cholernie podły warunek? Przecież to tylko jeden pieprzony wywiad, których mogłoby
być równie dobrze sto innych. Wciągnąłem głęboko powietrze próbując powstrzymać
jednocześnie drżenie rąk. "Kurwa" - przekląłem w myślach.
- Co jest? - zapytała Jess łapiąc mnie za nadgarstek.
- Krążą ploty, że One Direction się rozpada i teraz każdy z nas
zamierza śpiewać solo. Higgins załatwił nam wywiad, w którym mamy
temu zaprzeczyć - oznajmiłem w miarę spokojnym, opanowanym tonem.
- Więc w czym tkwi problem?
- W tym, że on jest jutro o 13 a chłopaki są w Polsce.
Jeśli nie przylecą wylatują i wtedy nici z dalszego rozwijania
kariery - mówiłem a głos coraz bardziej mi się załamywał.
- Niall to tylko dwie godziny lotu, zdążą - uśmiechała się gładząc delikatnie moje ramie.
- Wiem przecież, ale nie jestem pewien czy załatwili
wszystkie sprawy, czy z Em już wszystko dobrze. Muszę do nich
zadzwonić - powiedziałem stanowczo jednocześnie podsumowując i wybierając po chwili
numer Zayna.
*Końcówka rozmowy*
- Tak Zayn jutro o trzynastej. Musicie być..
- Będziemy spokojnie. Zobaczysz nas w Londynie jeszcze
dzisiaj o ile jest jakiś samolot. Dobra kończę ucałuj Jess.
- No okey, pa.
*Koniec rozmowy*
W miarę opanowany uspokoiłem trochę swoje emocje i wymusiłem blady uśmiech na
który od razu dostałem reprymendę że wszystko będzie dobrze. Nie zamierzałem
dalej ciągnąć tego temu . Tkwiłem więc w twierdzeniu mojej ukochanej...
Usiadłem znów na łóżku dziewczyny z zamiarem kontynuowania rozmowy na temat
naszej wspólnej przyszłości.
*Oczami Zayn'a*
- Dobra Styles masz dowiedzieć się o której jest najszybszy samolot do
Londynu. Louis spakuj nasze walizki i skombinuj podwózkę na lotnisko - wydałem
polecenia na co ci dwaj spojrzeli na siebie krzyżując po chwili ręce na klatkach
piersiowych.
- No a wy co będziecie robić w tym czasie? - zapytał lokers wskazując palcem na Em a
następnie na moją osobę z uniesioną jedną brwią ku górze.
- A my nacieszymy się jeszcze Polską - odparłem i przyjrzałem się dokładnie brunetce.
Jej twarz na te słowa się rozjaśniła a w oczach dostrzegłem malutkie iskierki.
Uśmiechnąłem się. Ten sam ruch wykonała i po chwili ona. Nie czekając na dalsze
sugestie chłopaków złapałem rękę dziewczyny i wybiegłem z nią z hotelu.
- Zayn? - odezwała się ze zdezorientowaną miną.
- Tak?
- Gdzie my w ogóle idziemy?
- No jak to gdzie? Na długi spacer a później do jakiejś restauracji.
Będę jednak na wszelki wypadek "pod telefonem" gdyby Harry
dzwonił z informacjami co z tym samolotem - powiedziałem i ucałowałem ją w policzek.
Ta jedynie pokiwała z zadowoleniem głową dorównując mi kroku.
Szliśmy warszawskimi ulicami trzymając się za ręce. Co chwilę zatrzymywały nas jakieś
fanki, proszące o zdjęcie i autografy. Nie protestowaliśmy, choć nie powiem, że ten
ostatni dzień w tym miejscu wolałbym spędzić sam na sam z szatynką.Tym bardziej, że
udało mi się ją na nowo odzyskać.
- Mam do ciebie pytanie .. - zabrała głos przyszła pani Malik wyrywając się z mojego
uścisku j przystając w jednym miejscu. Spojrzałem na nią pytająco. Nie wiedziałem czego
mogę się spodziewać. Wykonałem ten sam ruch co ona i czekałem na to aż powie co ją
trapi.
- Zayn , czy ty ....
_______________________________________________________________
Tadam ! I jest. Przepraszam, przepraszam x1000 że musieliście tyle
czekać. Od 2.04 byłam na wymianie z której wróciłam dopiero w
niedzielę. Nie miałam siły już pisać, byłam tak padnięta .. tyle się działo;o
W każdym bądź razie nadrabiam zaległości i w tym tyg. postaram się
coś jeszcze wrzucić. Dziękuję za tyle kom. i odwiedzin no i obserwatorów!
Dzięki waszym komentarzom ,wiem przynajmniej że ktoś czyta te moje
wypociny XD
ZAPRASZAM WAS SERDECZNIE NA DRUGIEGO BLOGA (W ROLI GŁÓWNEJ
NIALL), Z KTÓREGO ZAŁOŻENIEM ZMAGAŁAM SIĘ Z DOBRE 2 TYG.
JEST NA RAZIE PROLOG I 1 ROZDZ.. ALE WCHODŹCIE,KOMENTUJCIE.
CHCĘ WIEDZIEĆ CZY WARTO PISAĆ DALEJ : 3
MACIE LINKA stole-my-heartt.blogspot.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)