poniedziałek, 11 lutego 2013

~Rozdz 17.


     ~ -Emily, ty płaczesz? Masz jakiś dziwny głos.
           -Muszę ci coś powiedzieć. Stało się coś strasznego..
           -O co chodzi, mów! 
           -Jess...Jessica jest w szpitalu.
           -Co?! Jak to w SZPITALU?! Co się jest?!
           -Ktoś ją strasznie pobił, mam co do tej osoby pewne podejrzenia
             ale w tym momencie to nieistotne. Jest w śpiączce,ale lekarze mówią
             że jej stan jest stabilny..
           -........
           -Niall?
           -Kiedy się wybudzi.
           -No właśnie.........
           -Co NO WŁAŚNIE, kiedy?!
           -Za kilka dni ewentualnie tygodni, albo w ogóle.
           -O czym ty do mnie mówisz?! Jak to w ogóle kurwa?!
           -Uspokój się też mi nie jest lekko! Szanse na to są jak jeden do miliona
             ryzyko jest minimalne.
           -No widzisz minimalne,ale jednak JEST. Powiedz mi dlaczego, kiedy 
             spotkam jakąś niesamowitą dziewczynę to mam powód do tego
             by bać się, że ją stracę?! Powiedz mi! Nie rozumiem już tego pieprzonego
             życia. Jakie ono ma sens.
            -Nie mów tak! Ona z tego wyjdzie zobaczysz. 
            -Proszę zostań dziś z nią, jutro rano z chłopakami będziemy w Londynie.
            -Ale....koncert, nie możecie zawieźć tysiąca fanów!
            -Właśnie FANÓW. Jeżeli faktycznie nimi są to powinni to zrozumieć. 
              Zagramy tam kiedy indziej.. 
            -Zaczekaj...
              *Koniec rozmowy*
              Nie zdążyłam dokończyć gdyż się rozłączył. Znów moje ciało przeszył dreszcz-dreszcz
              strachu. Próbowałam go jakoś pocieszyć, uświadomić że wszytko będzie dobrze i
              wróci do normy. Sama jednak nie wierzyłam w swoje słowa. Też się bałam ...
              Może zrobiłam błąd informując go teraz o tym? Czułam się winna, temu iż odwołają
              występ, zawiodą masę dziewczyn które na ich widok piszczą z zachwytu. Może mogłam 
              poczekać aż wrócą? Nie ! Takie zwlekanie i odkładanie ważnych spraw na później 
              nie przynosi nic dobrego, wręcz przeciwnie. Mogliby mi tego nie wybaczyć a tym 
              bardziej Horan. Widać że to nie tylko głupie zauroczenie , lecz coś więcej. 
              Do oczu znów cisnęły mi się łzy. Nie chciałam na razie wchodzić do sali, gdzie leżała  
              moja przyjaciółka-nie mogłabym dłużej znieść tego widoku. Musiałam jednak to
              zrobić jestem jej przyjaciółką. Obiecałyśmy sobie,że pomimo wielu przeszkód 
              zawsze będziemy przy sobie, będziemy sobie pomagać. Nie mogłam jej zawieść!
              Znów schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Przypomniały mi się te 
              wszystkie chwile spędzone w jej towarzystwie-te odpały, wspólne wyjścia. Na samą
              myśl że mogłoby już tak nie być aż się wzdrygnęłam.
              Siedząc w takiej pozycji kilka minut poczułam nagle czyjąś rękę na moim ramieniu.
              Podniosłam wzrok na tę osobę i ujrzałam młodego szatyna o błękitnych oczach i
              nieskazitelnie pięknym uśmiechu, który po chwili znikł gdy ujrzał moją twarz. Wiem,
              zdawałam sobie z tego sprawę, że musiała wyglądać okropnie. Rozmazany tusz i
              kredka -jakaś totalna masakra. 
             -Dlaczego płaczesz?-zapytał. Miałam ochotę wybuchnąć wtedy atakiem furii. Moja 
              przyjaciółka może się już nigdy nie wybudzić z tej cholernej śpiączki a on się jeszcze
              pyta czym spowodowane są te gorzkie łzy. Jednak ten człowiek nie był niczemu 
              winien (co jak się później okazało było błędną teorią). Odpowiedziałam tylko w miarę
              spokojnym głosem:
             -Problemy, zresztą kto ich nie ma.
             -Co się dokładnie stało?-wciąż był natarczywy. Chciałam,żeby sobie już poszedł ale ze
              względu na to, że nie wypada nie dałam po sobie tego poznać.
             -Nie znam cię i sądzę że nie powinno cię to obchodzić-powiedziałam tylko zgorzkniale. 
             -Ach no tak..jestem yyy..Mick-to było dziwne. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją
              by ktoś zastanawiał się nad swoim imieniem. Ten facet mi jednak kogoś przypominał.
              Nie mogłam sobie przypomnieć kogo.
             -Aha, miło mi Emily-nie wykazywałam entuzjazmu. Choć chłopak był przystojny 
              to sądziłam że coś ukrywa, ta tajemniczość. Co chwile gdy mu się przyglądałam
              spuszczał wzrok. Wydawało mi się to niemniej dziwne.
             -Mi również. Będę już się zbierał, moja emm....ciotka tu leży. Dasz mi 
               swój numer?-wypalił. Taaa, z tym numerem to pojechał. Postanowiłam jednak 
               zaryzykować i zapisałam mu go w jego telefonie. 
               Gdy MICK się oddalał próbowałam sobie przypomnieć z kąd go znam, jednakże 
               na marne. Otarłam tylko resztki łez chusteczką którą znalazłam w torebce i weszłam
               do sali. Tam wciąż nic się nie zmieniło.Nadal miała zamknięte oczy. Jej wyraz 
               twarzy był bardzo spokojny i opanowany. Gdyby nie to pikanie na urządzeniu 
               stojącym obok można by było sądzić że nie żyje. Odsunęłam natychmiast od siebie
               te myśli i usiadłam na krzesełku obok łapiąc przy okazji dziewczynę za rękę. Nie 
               przeszkadzał mi mój rozmazany make-up liczyła się tylko chora blondyna. Chociaż
               pielęgniarki wchodzące co jakiś czas do pomieszczenia przypatrywały mi się z 
               uwagą to starałam się to olać. 
               *Kilka godzin później*
               Zbliżała się już 3 nad ranem. Byłam tak zmęczona choć nadal czuwałam. Lekarze
               wyganiali mnie gdyż czas odwiedzin jest tylko do 20. Stawiałam opór i oznajmiłam 
               że nigdzie się nie ruszam. Już mieli wołać ochroniarzy by mnie wynieśli ale jakoś ich
               ubłagałam! Cud!
               Po tych głębokich przemyśleniach znużyło mnie i powieki stawały się coraz cięższe.
               Sama nie wiem kiedy zasnęłam. 
               *Godzina 8*
               Obudziło mnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Z przerażeniem spojrzałam w ich stronę
               i zobaczyłam sposępniałych chłopaków. Wstałam z krzesełka na którym musiałam
               spędzić ranek. Cholernie bolały mnie wszystkie kości. 
              -Boże! Em! Co jej się stało!?-krzyczał zdenerwowany Niall.
              -Mówiłam ci, spokojnie rany i reszta się zagoją-próbowałam się opanować prostując
               ręce i nogi po czym podeszłam do Malika mocno wtulając się w jego klatkę piersiową.
              -Boję się o nią-szepnęłam mu do ucha i znów poczułam spływające po moim policzku
               łzy. Wyczuł to i przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Nie chciałam by widział
               to Horan i gorzej się tym przejął. Wiedziałam że nie wpływa to dobrze na jego 
               "psychikę". Otarłam je szybko i wyrwałam się z objęć patrząc na wszystkich po kolei
               po czym z każdym się przywitałam. Hm, powitanie należało do tych najszczęśliwszych.
              -Kiedy się obudzi?-zapytał Irlandczyk będąc już przy niej i delikatnie całując w czoło.
              -Lekarz powiedział, że możliwe że za kilka dni....-odpowiedziałam nie miałam ochoty
               poruszać tematu ŻE MOŻE SIĘ JUŻ NIE  WYBUDZIĆ. Miałam nadzieję że wszytko
               będzie dobrze i dziewczyna już niedługo będzie z nami normalnie rozmawiać.
              -No tak, albo ..... -zaczął Nialler.
              -Nie kończ, będzie okej-przerwałam mu i pogłaskałam po ramieniu. 
              -Co się tak patrzycie?-rzuciłam po chwili widząc spojrzenia wszystkich skierowane na
               moją osobę.
              -Masz coś na twarzy..-odezwał się Hazza. Dotknęłam opuszkami palców policzka i 
               dopiero teraz zrozumiałam o co mu chodzi. Wciąż miałam rozmazany makijaż którego 
               wczoraj nie zmyłam.
              -Dobra dobra-powiedziałam tylko i ruszyłam w kierunku toalety. 
               Będąc na miejscu zlikwidowałam te "świństwa" i nałożyłam lekki nowy make-up. 
               Akurat w torebce znajdował się podkład i tusz. Po ok. 10 minutach wróciłam 
               z powrotem. 
              -Powinnaś odpocząć-mówił Zayn przytrzymując mnie za ramię na co reszta 
               przyznała mu rację.
              -Odwiozę cię do domu, przyjedziemy wieczorem-dodał. Szczerze? To potrzebowałam
               porządnego snu,ale nie chciałam zostawiać Jess.
              -Nie zostawię jej tu samej-zabrałam głos.
              -Ja będę-otrzymałam odpowiedź od blondyna co chwile pociągającego nosem. 
               Zrobiłam tylko wymuszony uśmiech i powiedziałam ciche słowo : Dziękuję. 
               Pożegnałam się z moją przyjaciółką (tak wiem,że ona mnie nie słyszała i to głupie ale
               czytałam kiedyś, że osoby będące w śpiączce rozumieją to co dzieje się wokół) i
               chłopakami którzy obiecali że też przyjadą do mnie później i wyszłam z Mulatem ze
               szpitala. Szliśmy w stronę jego auta, co nie było łatwe gdyż pod budynkiem zebrała
               się spora ilość fanek. Bad Boy popatrzał się tylko na mnie na co skinęłam tylko 
               głową. Wiedziałam o co mu chodzi. Niech porobi sobie zdjęcia da autografy to jego
               praca. W tym czasie kiedy on wykonywał to co do niego należało stanęłam przed
               autem czekając kiedy wróci. W pewnym momencie podbiegła do mnie jakaś mała
               dziewczynka ciągnąc przy okazji (najprawdopodobniej) mamę za rękę.
              -Dasz mi autograf?-rzekła uśmiechając się i pokazując przy tym szereg mleczaków.
              -Ale ....-zaczęłam. Nie wiedziałam o co chodzi, przecież mój podpis nie był jej do 
                niczego potrzebny.
              -Jesteś dziewczyną Zayna, więc chcę też i z tobą zdjęcie i podpisik-nie byłam w nastroju
                i uważałam że to jest jej zbędne ale uległam. Zrobiłam więc tą fotkę ze sztucznym 
                uśmiechem i tak jak prosiła palnęłam gdzieś w notesiku moje imię. Po tym dziecko
                wraz z rodzicem po podziękowaniu odeszło. Poczułam ulgę..to było dziwne uczucie.
                Zaraz zobaczyłam Malika idącego do mnie a za nim masę prze szczęśliwych 
                nastolatek. I pomyśleć że ja jestem taka ogarnięta.... 
               -Jedziemy?-powiedział otwierając mi drzwi. Skinęłam głową i wsiadłam.
                *Pół godziny później*
                 W końcu udało się dotrzeć do celu z małym opóźnieniem, ale to tylko i wyłącznie  
                 dlatego, że po drodze były korki.
                 Weszłam do mieszkania i od razu położyłam się na kanapę w salonie. Po chwili 
                 Mulat zrobił to samo kładąc moją głowę na swoich kolanach. 
                 Nastała minuta ciszy, kiedy ją w końcu przerwałam:
                -Przepraszam-wydukałam jedynie.
                -Za co?-spojrzał na mnie zdezorientowany bawiąc się kosmykiem moich włosów.
                -No za ten koncert, że musieliście go odwołać. Strasznie mi przykro.
                -Nie przejmuj się! Odwiedzimy Berlin jeszcze nie raz-oznajmił na co nie 
                 odpowiedziałam. Rzuciłam tylko że idę się położyć-byłam padnięta. Na szczęście
                 to zrozumiał i odprowadził mnie do sypialni całując delikatnie w policzek. Powiedział
                 że nie będzie mi przeszkadzał i posiedzi w salonie. 
                 Ściągnęłam z siebie ciuchy i postanowiłam wsiąść szybki prysznic dla odświeżenia się.
                 Gdy to zrobiłam usiadłam na łóżku kładąc laptopa na kolanach. Musiałam przejrzeć
                 tt i inne stronki-to było jak uzależnienie normalnie! 
                 Oczy powoli mi się zamykały, kiedy moją uwagę przyciągnął pewny artykuł.......
        _____________________________________________________________
                Co myślicie? Nawet długi ten rozdział wyszedł :oo Oczywiście dziękuję
            za tyle wspaniałych komentarzy i obserwatorów! Nie sądziłam że 
            w przeciągu trzech tygodni może być was tu tyle :d :))
            Kurde, w środę już występ i nie wiem czy dodam jutro dalszą część
            w każdym bądź razie się postaram! *o*
            CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
          To co: 18 komentarzy=18 rozdział! :**  

19 komentarzy:

  1. Swietny! Psz next'a.Zarąbiście się czyta i wgl jest extra mało się takich blogów trafia które tam mną wstrząsają ! Zapraszam do mnie bez-zludzen.blogspot.com zobserwowałam cię liczę na rewanż :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jak zawsze *_*. Jejciu już nie mogę się doczekac kolejnego rozdzialu. To co piszesz jest cudowne kocham <3. Życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. super blog i ogólnie fajnie prowadzony ! :) zapraszam do siebie : http://ellstylle.blogspot.com/2013/02/red-brick.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuper ten twój blog bardzo mi się podoba zazdroszczę talentu, bo talent to ty naprawdę do tego masz i widać, że piszesz to z uczuciami i z sercem..Ciekawe jaki srtykuł przyciągnął jej uwagę..
    Zapraszam do mnie http://bez-tajemnic-nastolatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Może powinnaś napisać książkę taką od a-z : ) bo fajnie Ci to wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Spoko rozdzał :) Chyba nawet nieco fajniejszy od poprzedniego. rozwijasz się! haha ;D Zapraszam i życzę duuużo weny do pisania: http://atakujac-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super:D http://cynamoooo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział:)
    Bardzo mi sie spodobał. Cieszę się że chłopcy zrezygnowali z tego koncertu...;)
    Biedy Niall..co on musiał czuc widząc swoją ukochaną leżącą w takim stanie...:( Żal mi go.
    Bardzo podejrzany jest ten MICK ;x cos mi się wydaje ze sporo nam tutaj namiesza;x
    No i jeszcze jedno.. czy ty chcesz zginąć? Jak sie dowiem gdzie mieszkasz przyjade i zabije!;x Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Czy ty sie dobrze czujesz?! grrr;x
    Czekam na nn<3
    Całuję! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha,okej ! więc nie pozostaje mi nic innego jak
      zaprosić cię do Zielonej Góry ! *o*
      : **

      Usuń
  9. Proszę, pisz dalej oby jak najwięcej. Twój blog jest po prostu... nie ma takiego określenia jak ten blog mi się podoba. Pisz więcej

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny.
    Biedny Niall :(
    Coś tak czuje, że ładnie nam namiesza ten twój Mick! ;)
    Oj rozdział zakończony w świetnym, a zarazem bardzo złym momencie. ;D
    Ale za to uwielbiam to "opowiadanie". :D
    Czekam na więcej! : *

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG! Jak będziesz miała czas to weś jeszcze napisz następny rozdział!! To jest aż za ciekawe! Jestes taka dobra! może mi pomożesz z moim blogiem ??? http://opowiadanieeeeeee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. nie lubie cie. Zawsze zostawiasz w takim momencie, a tak na prawde to cie kocham ;*
    kocham-azjatow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. nie lubie cie. Zawsze zostawiasz w takim momencie, a tak na prawde to cie kocham ;*
    kocham-azjatow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba musze przeczytać od początku bo się wkręciłam :D
    Świetnie wymyśliłaś żeby one direction byli bohaterami pierwszy raz spotykam się z taką historią!
    Ja też bym zrezygnowała z koncertu na ich miejscu :D
    niech lepiej odwiedzą polskę a nie berlin ! :D
    PS. kiedy kolejny post?

    OdpowiedzUsuń
  15. wow *___* cudowne ;D
    Co ona zobaczyłaaa?! Pisz to szybciej ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jej jak fajnie <e
    Oj zazdorszczę Ci ;)
    ZApraszam do mnie nowy post o cyberprzemocy .
    http://agulaaa12.blogspot.com/2013/02/cyberprzemoc.html

    OdpowiedzUsuń
  17. heeej bardzo faaaajny blog!!:) wbijaj do mnie: http://animated-life.blogspot.com/ obserwuje twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieję, że długooo będziesz pisać <3

    OdpowiedzUsuń

Skomentujesz? Mała rzecz a cieszy *o*
Hejty , wyzwiska etc. nie będą tolerowane, takie
komentarze od razu usuwam : 3